Dwie osoby nie żyją, 16 osób jest rannych, w tym sześciu strażaków - to bilans wichur, które od niedzieli przechodziły nad Polską. Tylko w poniedziałek strażacy wzywani byli do usuwania skutków nawałnic ponad tysiąc razy. Najczęściej w Warmińsko-Mazurskiem.
W niedzielę ze skutkami nawałnicy walczyło ponad 43 tysiące funkcjonariuszy, w ciągu doby interweniowali blisko 8 tysięcy razy.
Wichury uszkodziły dachy około 1100 budynków, z czego 850 to budynki mieszkalne. W całej Polsce bez prądu było jeszcze w poniedziałek przed południem 35 tysięcy odbiorców.
Na Dolnym Śląsku strażacy iinterweniowali ponad półtora tysiąca razy. Dwie osoby zostały w regionie ranne, a uszkodzonych zostało blisko 300 budynków, z czego blisko dwieście to lokale mieszkalne.
Nawet 300m2 dachu bazyliki w Krzeszowie mg uszkodzi wiatr. Przed poudniem pojawi si spec. firma, maj zabezpieczy poszycie. @RMF24pl pic.twitter.com/UZPrHItpmJ
Największe zniszczenia są w okolicach Jeleniej Góry, Zgorzelca i Świdnicy.
W Krzeszowie wichura uszkodziła dach barokowej bazyliki. To nie jest tylko zerwany dach, ale spadająca blacha. Już widzieliśmy, że (wichura) uszkodziła również kilka zabytkowych nagrobków i przód mauzoleum Piastów śląskich - mówił Grzegorz Żurek, kierownik ds. sanktuarium. Według specjalistycznej firmy, zniszczonych jest ok. 500 metrów kwadratowych.
W Małopolsce z kolei strażacy wyjeżdżali do akcji prawie 900 razy. Silny wiatr uszkodził tam 32 dachy.
Stany ostrzegawcze zostały przekroczone na dwóch rzekach - na Sole w Oświęcimiu i Stryszawce w Suchej Beskidzkiej.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzegał przed opadami śniegu, a w górach nawet zamieciami śnieżnymi.
Na Podkarpaciu strażacy w związku z burzami wyjeżdżali ponad 240 razy. W większości interwencje dotyczyły usuwania połamanych drzew i konarów. W 25 przypadkach funkcjonariusze pomagali w zabezpieczaniu uszkodzonych elewacji i konstrukcji dachów na budynkach mieszkalnych i gospodarczych. 10 przypadków to wypompowywanie wody z zalanych przez deszcz piwnic i udrażnianie przepustów drogowych.
W Łysej Górze w powiecie jasielskim dwa samochody uderzyły w leżące na drodze drzewo. Kierowcy obu samochodów zostali przewiezieni do szpitali - poinformował rzecznik podkarpackiego komendanta wojewódzkiego PSP Marcin Betleja.
Najwięcej interwencji strażackich dotyczyło powiatów: rzeszowskiego, krośnieńskiego, jasielskiego, dębickiego, mieleckiego, brzozowskiego i strzyżowskiego.
Ze skutkami silnego wiatru walczyli też strażacy w Opolskiem. Wezwania do powalonych drzew dostawali w całym województwie. Od niedzieli było już ponad pół tysiąca takich interwencji, a brało w nich udział niemal 3 tysiące strażaków.
W Opolu strażacy naprawiali dach na budynku szkoły. W sumie od niedzieli wiatr uszkodził na Opolszczyźnie około 90 dachów, a pod złamanymi drzewami i konarami znalazło się kilkanaście samochodów.
Nowakowo, rzeka Elblg, cofka z Zalewu Wilanego. @RMF24pl pic.twitter.com/nwsNW1uA4w
PiotrBulakowski30 padziernika 2017
Na północy kraju w wielu miejscach niepokoił podniesiony stan wód. Późnym popołudniem pogotowie przeciwpowodziowe obowiązywało wciąż w Elblągu, Pasłęku i powiecie braniewskim.
W Pasłęku, przez który przepływa rzeka Wąska, reporter RMF FM Piotr Bułakowski usłyszał od mieszkańców: Zawsze tamtą stronę zalewało, teraz to jest umocnione i się przeniosło na drugą stronę. (...) Cała gmina jest gotowa, by pomagać, i jesteśmy cały czas w pogotowiu.
Gradobicie, silny wiatr i cofka z Zalewu Wilanego. Tak jest w Nowakowie w war-maz. @RMF24pl pic.twitter.com/DFxONbgYGV
PiotrBulakowski30 padziernika 2017
W Nowakowie w Warmińsko-Mazurskiem przez tzw. cofkę wody z Zalewu Wiślanego do rzeki Elbląg został zamknięty most.
Rozkadanie rkaww przeciwpowodziowych w Elblgu. @RMF24pl pic.twitter.com/cmU35rL8g7
PiotrBulakowski30 padziernika 2017
Część dzieci nie poszła tam do szkoły, a lekcje w miejscowej podstawówce zostały skrócone. Władze i rodzice dmuchali na zimne. Autobusy dojeżdżały, jednak rodzice nie pozwolili, aby dzieci były w szkole. Powinno być około 130 dzieci, a było ich około 45 - mówił nam pan Arkadiusz, nauczyciel z tej szkoły. Podobno to się dzieje co roku, ponieważ dno tej naszej rzeki powinno być czyszczone, jednak nikt tego nie robi od lat - dodał.
Po południu poziom wody w rzekach na Warmii i Mazurach wciąż był wysoki, ale - co ważne - nie podnosił się.
Jak usłyszał nasz reporter Piotr Bułakowski od Tomasza Świniarskiego z Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Elblągu, nie grozi nam powódź jak sprzed półtora miesiąca. Ta powódź z 18 września to była powódź czysto opadowa, dzisiejsze zagrożenie powodziowe wynika ze zjawiska cofki - wyjaśnił.
Prognozy mówiły zaś o tym, że wieczorem wiatr powinien zmienić kierunek - a to oznaczałoby koniec cofki.
(az, e)