"Sam minister Radziwiłł nie jest w stanie rozwiązać problemu, bo nie dysponuje pieniędzmi, które są potrzebne do porozumienia" - tak o proteście rezydentów mówi w rozmowie z reporterem RMF FM poseł klubu PiS i były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Sośnierz. "Minister zdrowia powinien uzgodnić z ministrem finansów ramy ewentualnych ustępstw, no i zacząć rozmowy z rezydentami" - dodaje. Na pytanie naszego dziennikarza Patryka Michalskiego, czy minister zdrowia skutecznie prowadzi negocjacje z młodymi lekarzami, Sośnierz odpowiedział, że "gdyby były skuteczne, to protestu już by nie było".
Kompromis wypracowany przez cały rząd, to propozycja byłego prezesa NFZ. Sośnierz podkreślił, że kluczową rolę w drodze do porozumienia odgrywa nie tylko resort zdrowia, ale również ministerstwo finansów i sama premier Beata Szydło. Rezydenci to problem budżetu państwa, bo to z niego są bezpośrednio finansowani. Ale problem niedługo może się powiększyć - ocenia poseł. Jestem zaniepokojony tym, że kolejne grupy włączają się do protestu, bo to oznacza, że coraz trudniej będzie go rozwiązać - dodaje.
Trwające protesty to dowód na to, że finansowanie służby zdrowia z budżetu państwa, a taki postulat był w programie, to pomysł niezbyt trafiony - mówi Sośnierz. Jak zaznacza, minister zdrowia, który każdy wydatek musi konsultować z ministrem finansów, ma utrudnione działanie, co widać właśnie podczas protestu rezydentów. To opinia, którą w nieformalnych rozmowach, popiera coraz więcej posłów partii rządzącej. Wydaje się, że pomysł likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia, został odsunięty.
Poseł w rozmowie z naszym reporterem dodał, że rozmowy prowadzone z rezydentami, nie mogą być tylko pozorne, muszą prowadzić do szybkiego porozumienia. Bo system opieki zdrowotnej powinien gwarantować poczucie bezpieczeństwa. Sośnierz w kontrze do wielu polityków z klubu PiS, uważa, że lekarze rezydenci nie dali się wciągnąć w polityczne rozgrywki. W mojej ocenie dość skutecznie odgradzają się od politycznych fajerwerków - mówi.
Sośnierz dodaje również, że zwiększenie nakładów na służbę zdrowia to wspólny postulat protestujących i partii rządzącej. Różnica dotyczy tempa wprowadzanych zmian.
(az)