17 stycznia rozpocznie się bezterminowa blokada wysyłki węgla z kopalń spółki do elektrowni - zdecydował w środę sztab protestacyjno-strajkowy. To ostrzeżenie na wypadek, gdyby w sporze toczącym się w Polskiej Grupie Górniczej nie doszło do porozumienia. Na 12 i 13 stycznia zapowiedziano referendum strajkowe w kopalniach.

REKLAMA

Teraz jeszcze trwają blokady 48-godzinne, które rozpoczęły się wczoraj rano. Sztab protestacyjny w PGG uzgodnił już jednak dalszy plan działania.

Szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek podkreślił, że związkowcy cały czas są gotowi do podjęcia rozmów, prowadzących do osiągnięcia porozumienia. Taką próbę podjęto we wtorek wieczorem, jednak kompromisu nie wypracowano.

10 stycznia- zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami - związkowcy wezmą udział w spotkaniu z zarządem PGG i mediatorem, ale niezależnie od tych rozmów kontynuują swój protest.

11 stycznia w kopalniach odbędą się masówki, 12 i 13 stycznia przeprowadzone zostanie referendum strajkowe, a od 17 stycznia związkowcy wrócą na tory.

Przedstawiciele PGG nie skomentowali związkowych zapowiedzi. Szef górniczej Solidarności ocenił natomiast, że jeżeli ze strony zarządu PGG będzie wola porozumienia, jego zawarcie możliwe jest zarówno podczas rozmów zaplanowanych na 10 stycznia, jak i wcześniej, jeżeli zarząd firmy zaprosi stronę społeczną na kolejne spotkanie. Cały czas jesteśmy do dyspozycji. Także wczoraj, po zerwaniu rozmów, deklarowaliśmy, że nadal jesteśmy gotowi jechać i rozmawiać - podkreślił Hutek.

Według przekazywanych przez część związkowców nieoficjalnych informacji, których nie komentuje PGG, podczas wtorkowych rozmów pojawiły się wstępne kompromisowe propozycje dotyczące zarówno wzrostu średniego wynagrodzenia, jak i dodatkowych rekompensat za przepracowane weekendy. Ostatecznie jednak do kompromisu nie doszło. Związkowcy liczą, że resort aktywów państwowych da zarządowi PGG zielone światło do zawarcia porozumienia.

Czego domagają się górnicy?

W ramach toczącego się w PGG sporu związkowcy domagają się wypłacenia górnikom rekompensaty za przepracowane weekendy w okresie od sierpnia do grudnia ub. roku lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi. Chcą też rozmawiać o wysokości średniego wynagrodzenia w PGG oraz o podniesieniu uzgodnionego w umowie społecznej dla górnictwa 3,8-procentowego wskaźnika wzrostu płac.

Od kilku miesięcy z powodu trwającego w całej Europie kryzysu energetycznego i niedoboru surowców energetycznych, górnicy pracują w nadgodzinach i w weekendy, co pozwala uniknąć przerw w dostawie energii i ciepła. Fundusz płac w PGG nie został jednak zwiększony o dodatkowe środki na wynagrodzenie za ponadnormatywną pracę.
argumentują związkowcy.

Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP w PGG, łączny koszt związkowych roszczeń, związany z postulowanym (w związku m.in. z żądaną rekompensatą) zwiększeniem średniego wynagrodzenia w PGG do 8,2 tys. zł brutto (wobec 7829 zł obecnie), szacowany jest na ok. 130-140 mln zł. Związkowcy mówią o ok. 70 mln zł. To wartość dwudniowej sprzedaży PGG; to tej firmy nie wywróci - ocenia Bogusław Hutek.

Przedstawiciele zarządu PGG argumentowali w ostatnich tygodniach, że obecnie, kiedy trwają procedury związane z tworzeniem systemu publicznego wsparcia dla górnictwa i jego notyfikacją w Komisji Europejskiej, spółka nie ma możliwości uruchomienia dodatkowych środków na wypłaty.

Po ubiegłotygodniowych, zakończonych fiaskiem rozmowach, wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik podkreślał, iż obecnie najważniejsze dla górnictwa jest zakończenie procesu legislacyjnego nowelizacji tzw. ustawy górniczej, ustanawiającej system wsparcia dla górnictwa i zapewniającej spółkom węglowym płynność finansową. Przyjęta w grudniu przez Sejm ustawa jest procedowana w Senacie.