Stan polskiego ambasadora Edwarda Pietrzyka, który został ranny w Iraku, nieco się poprawił - poinformowali lekarze z Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach. Ich zdaniem jest jeszcze za wcześnie na rokowania.
Dopóki (…) pacjent nie będzie na własnym oddechu, to musimy zachować umiarkowany optymizm. To wszystko, na co nas stać, mimo że mam przekonanie, że musi to przeżyć - powiedział prof. Jerzy Strużyna, ekspert w dziedzinie oparzeń.
Prowadzący leczenie dyplomaty dr Andrzej Krajewski powiedział, że stan ambasadora w drugiej dobie pobytu w gryfickim szpitalu systematycznie się poprawia. Poprawa nastąpiła zarówno w funkcjonowaniu układu oddechowego, jak i krążeniowego oraz parametrów życiowych pacjenta. Pacjent jest monitorowany, oceny jego stanu ogólnego dokonuje się dwa razy na dobę. Za każdym razem obserwujemy poprawę - powiedział ordynator Centrum.
Krajewski podkreślił, że Edward Pietrzyk, który wciąż jest podłączony do respiratora, podejmuje powoli własny oddech i będzie stopniowo wybudzany ze śpiączki farmakologicznej. Proces ten może potrwać kilka dni. Zmniejszamy ilość leków i w tym momencie pacjent powoli wybudza się. Ale nie jest jeszcze pacjentem wybudzonym. Gdy będzie sam oddychał, będzie można mówić o rokowaniach, więc bardzo ostrożnie do tego podchodzimy - wyjaśnił doktor Krajewski.
Stan pacjenta nadal określamy jako ciężki bez bezpośredniego zagrożenia życia – podkreślił ordynator. Przypomniał, że w przypadku choroby oparzeniowej poprawa stanu zdrowia chorego następuje powoli. Potrzeba na to wielu dni - dodał.
Do zamachu na polski konwój dyplomatyczny doszło w środę rano w bagdadzkiej dzielnicy Karrada, na skrzyżowaniu niewielkiej uliczki prowadzącej do rezydencji ambasadora. Podczas tego ataku rannych zostało także czterech funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Jeden z nich – plutonowy Bartosz Orzechowski – w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Jego pogrzeb odbył się wczoraj w Zamościu. Trzej pozostali opuścili już szpital.