Komisja Europejska na razie przymknie oko na jednostronne embargo wprowadzone przez Polskę – usłyszała nieoficjalnie dziennikarka RMF FM w Brukseli. Przypomnijmy, Polska wprowadziła od dzisiaj własne embargo na pszenicę, kukurydzę, nasiona słonecznika i rzepaku oraz śruty z tych ziaren, w odpowiedzi na zniesienie przez KE unijnego zakazu. Jednostronne zakazy wprowadziły także Węgry i Słowacja. Mimo że dziennikarka RMF FM wysłała prośbę o komentarz do wprowadzonego przez Polskę jednostronnego zakazu - do tej pory nie otrzymała oficjalnego komunikatu.
Rzeczniczka KE jeszcze w piątek pytana o zapowiedź polskiego rządu wprowadzenia jednostronnego embarga przypomniała, że "polityka handlowa jest w wyłącznej gestii KE". To zawoalowane przypomnienie, że KE ma możliwość wszczęcia wobec Polski np. procedury przeciwnaruszeniowej, która może zakończyć się w TSUE karami finansowymi.
Jednak według źródeł RMF FM, Komisja nie będzie się z tym śpieszyć, będzie grać na przeczekanie, nie będzie teraz - przynajmniej do wyborów - gwałtownie reagować wobec Polski.
Nie ma obecnie apetytu na jakieś mocne działania wobec Polski - usłyszała dziennikarka RMF FM od wysokiego rangą urzędnika KE. Bruksela raczej skupi się na monitorowaniu przez najbliższe 30 dni środków kontrolnych, które ma od dzisiaj wprowadzać Ukraina. Do poniedziałku Kijów ma przedstawić plan działań w sprawie niezakłócania rynku w krajach sąsiadujących.
Bruksela będzie więc przez najbliższy miesiąc analizować sytuację.
Nie składam broni. Walczę o przywrócenie unijnego embarga - mówił w rozmowie z RMF FM Janusz Wojciechowski. Komisarz ds. rolnictwa skierował do szefowej KE Ursuli von der Leyen pismo, w którym apeluje o zmianę decyzji i przywrócenie zakazu importu ukraińskiego zboża.
Komisarz w liście po raz kolejny przedstawia dane o pozytywnych skutkach unijnego zakazu.
To jakoś nie dociera, chociaż tyle razy już o tym mówiłem - mówi Wojciechowski i przekonuje, że unijny zakaz stabilizował rynek i nie zaszkodził Ukrainie, która zwiększyła mimo embarga swój eksport.
Pytany przez dziennikarkę RMF FM, co zdecydowało o takim stanowisku KE, nie miał wątpliwości: Zdecydowały naciski Ukrainy, to wyraźnie widzimy.
Wojciechowski uważa, że zaproponowane przez KE kontrole, które Ukraina ma sama wprowadzić, nie spełnią swojego zadania, ponieważ nadmierny eksport miał charakter spekulacyjny.
Nie powinno się psuć tego, co przynosiło dobre efekty - komisarz krytykuje decyzję KE. Wojciechowski powiedział, że po postanowieniu KE o nieprzedłużeniu embarga, "przyjmuje ze zrozumieniem" wprowadzone przez Polskę jednostronne embargo.
Wojciechowski nie chciał spekulować na temat ewentualnych decyzji KE po wprowadzeniu przez Polskę embarga.
Wczoraj Ursula von der Leyen ogłosiła, że zakaz importu ukraińskiego zboża nie zostanie utrzymany. Po decyzji Komisji Europejskiej Polska, Słowacja i Węgry przedłużyły zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy. Rumunia z decyzjami w tej kwestii wstrzymuje się do 18 września, czekając na propozycje Kijowa ,w sprawie środków kontroli eksportu ukraińskiej produkcji rolnej.
W piątek wieczorem na stronach Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy do Polski produktów rolnych, m.in. pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku, słonecznika. Rozporządzenie wchodzi w życie 16 września.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus zapewnił, że Polska będzie pomagać Ukrainie poprzez tranzyt produktów rolnych, w tym zbóż, przez terytorium naszego kraju. Dodał, że tranzyt nie będzie zakłócał naszego rynku, "interesu polskiego rolnika". Zapewnił też, że będzie on udoskonalony.
Jednostronnie zakaz importu produktów spożywczych z Ukrainy przedłużył też rząd Węgier. W dekrecie, opublikowanym w piątek w dzienniku urzędowym "Magyar Kozlony", wyszczególniono 24 kategorie produktów rolnych, tzw. produktów wrażliwych, pochodzących z Ukrainy, w tym różne rodzaje zbóż i mięsa. Nie mogą być one przywożone na terytorium Węgier z wyjątkiem transportów tranzytowych, które muszą opuścić kraj przed końcem 15. dnia od momentu przywozu.
W piątek także minister rolnictwa Słowacji Jan Biresz poinformował w wypowiedzi dla telewizji Markiza, że rząd w Bratysławie jednostronnie przedłuży zakaz importu ukraińskiego zboża.
Biresz ocenił, że tanie ukraińskie zboże zalałoby słowacki rynek, gdyby nie przedłużono zakazu jego importu. Taka sytuacja mogłaby spowodować ogromne straty finansowe dla słowackich rolników - podkreślił minister.
Z kolei rząd Rumunii oświadczył, że będzie czekać do 18 września na zapowiedziane przez władze Ukrainy propozycje w sprawie środków kontroli eksportu produkcji rolnej z tego kraju. Bukareszt poinformował, że podejmie decyzje o działaniach w ochronie rumuńskich rolników w zależności od planu działania, który przedstawi strona ukraińska.
W czwartek parlament Bułgarii zgodził się na zniesienie zakazu importu ukraińskich zbóż po 15 września. Bułgarski minister finansów Asen Wasilew oświadczył w parlamencie, że embargo na ukraińskie produkty, najpierw wprowadzone przez KE w maju, a następnie przedłużane, przyczyniło się do wzrostu cen w Bułgarii, a straty dla budżetu w jego następstwie oszacowano na 140 mln lewów (70 mln euro).
Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo zakaz obowiązywał do 5 czerwca, a następnie został przedłużony do 15 września.