Na przyspieszenie gospodarczej integracji w strefie euro będą musiały zgodzić się wszystkie kraje UE - tak polski rząd oficjalnie komentuje zapowiedź przyspieszenia gospodarczej integracji. Kanclerz Niemiec i prezydent Francji ogłosili wczoraj, że istnieje potrzeba powołania wspólnego rządu gospodarczego krajów strefy. Merkel i Sarkozy zapowiedzieli kolejne spotkania eurogrupy niedostępne dla pozostałych członków unii, w tym dla Polski.

REKLAMA

Polska jako prezydencja będzie starała się zadbać o to, żeby tocząca się dyskusja na temat reform zarządzania gospodarczego w UE była do zaakceptowania przez wszystkie państwa członkowskie, a nie tylko państwa członkowskie strefy euro - usłyszała dziennikarka RMF FM Agnieszka Burzyńska, od rzecznika prezydencji Konrada Niklewicza.

Warto jednak zastanowić się, kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi zorganizowania takiego ekskluzywnego szczytu, bo politycy mówili coś zupełnie innego. To może być początek Europy dwóch prędkości. Tym, którzy są poza strefą euro, będą im komunikowane decyzje podejmowane z gronie siedemnastu liderów krajów za zamkniętymi drzwiami - przyznał unijny komisarz, Janusz Lewandowski z PO.

Głos w tej sprawie w lutym tego roku zabrał również minister do spraw europejskich - Mikołaj Dowgielewicz. Nazwał inicjatywę Francji i Niemiec "pomysłem przestrzelonym" . Przy okazji cieszył się, że uzyskał zapewnienie, że takie elitarne spotkania nie będą się więcej odbywały.

Te pomyły o takich stałych szczytach eurogrupy nie będą się powtarzały - mówił w lutym Dowgielewicz.

Dzisiaj już wiadomo, że będą się powtarzały, a nas mają uspokoić informacje, że nie ma mowy o euroobligacjach. Poza tym, żeby zrealizować koncepcje Francji i Niemiec trzeba by zmienić traktat, a tu obowiązuje jednomyślność.