"Zawsze będą kochani Polacy" - tak o swoich rodakach mówi ponad 98-letni weteran bitwy spod Monte Cassino. W tym wyjątkowym dniu z pułkownikiem Romualdem Lipińskim, który mieszka niedaleko Waszyngtonu, o Polsce, Polakach i tęsknocie za krajem rozmawia nasz amerykański korespondent Paweł Żuchowski.
W czasie rozmowy wielokrotnie nasz bohater spod Monte Cassino wzrusza się, mówiąc o Polsce.
Polska i wszystko co jest związane z Polską to jest najważniejsza rzecz. Ja nie przesadzam, bo tak rzeczywiście jest - podkreśla w rozmowie. Dodaje, że choć po wojnie swoje życie musiał związać ze Stanami Zjednoczonymi, to Polska pozostała w jego sercu.
Polska i dobro Polski są dla mnie najważniejszą rzeczą, proszę pana. Jak ja słyszę, że w Polsce coś się dzieje źle, to ja jest prawie, że chory - mówi w rozmowie z naszym korespondentem.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Paweł Żuchowski zapytał pułkownika Lipińskiego, czym dla niego jest Ojczyzna.
Tego się nie da określić. Co dla mnie jest ojczyzna i Polska to trudno powiedzieć. To jest coś tak głębokiego i tak ważnego dla mnie, że trudno znaleźć na to słowa.
Paweł Żuchowski w rozmowie z pułkownikiem Lipińskim podkreślił, że zawsze kiedy z nim rozmawia o Polsce, to w jego oczach pojawiają się natychmiast łzy.
Tak - powiedział pułkownik Lipiński. Moja matka śpiewała taką piosenkę: Polska mnie zrodziła, z jej piersi wyssałem, być Ojczyźnie wiernym a kochance stałym - mówił ze wzruszeniem pułkownik Romuald Lipiński, weteran spod Monte Cassino.
Nasz dziennikarz rozmawiając z pułkownikiem o miłości do Polski, zauważył, że to, że kocha Polskę, wypływa z jego wielu wypowiedzi. Wspomniał ich wielokrotnie rozmowy.
Nie chcę się rozrzewniać, ale każda myśl o Polsce to dla mnie jest przeżyciem - mówił, a Paweł Żuchowski podkreślał, że zawsze pięknie mówi o Polsce a o Polkach mówi, że są kochani.
Zawsze będą kochani Polacy - zapewnił Romuald Lipiński.
Ja tu jestem na obczyźnie, to jest moje wygnanie - mówił.
Paweł Żuchowski zapytał też, czego życzy Polakom w tym szczególnym dla Polski dniu.
Szczęścia, wolności, swobody życia. Swobody słowa, wiary i przekonań. Każdy ma prawo do tego. Tego życzę - powiedział.
Paweł Żuchowski wspomniał, że jego rozmowy z nim są zawsze mocno komentowane w internecie. I ludzie często pytają go o to, jak czuje się pułkownik Romuald Lipiński i co u niego słychać.
Panie pułkowniku, zatem zapytam w imieniu słuchaczy. Jak zdrowie, jak się ma pułkownik Lipiński, który ma prawie 99 lat, mieszka sam, wszystko robi dookoła sam?
Jakoś trzymam się - odpowiedział pułkownik Lipiński.
Mam swoje boleści, ale w porównaniu z innymi, to ja uważam, że trzymam się bardzo dobrze - podkreślił.
Dalej pan ćwiczy każdego dnia? - dopytywał nasz dziennikarz.
O tak, trzy razy dziennie, po 10 minut. Zachowuję też dietę, jakąś taką umiarkowaną - mówił.
Pułkownik Lipiński nie ukrywa, że czasem wypije dla zdrowia kieliszek wódki.
Pułkownik Romuald Lipiński urodził się w 1925 roku niedaleko Brześcia. W wieku 16 lat wraz z rodziną został zesłany w głąb Związku Radzieckiego. Po inwazji hitlerowskich Niemiec na ZSRR w 1941 r. dołączył do Armii Andresa. Walczył w szeregach pułku, który 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino.
Od 1953 roku Lipiński mieszka w USA, gdzie pracował jako inżynier. Mimo emerytury często uczestniczy w wydarzeniach honorujących weteranów. Odwiedza też okoliczne szkoły, gdzie opowiada o wojennych czasach i bitwie pod Monte Cassino.