"Nawet kilkanaście tysięcy polskich firm transportowych może upaść przez nowe przepisy dotyczące transportu międzynarodowego" - alarmują w rozmowie z RMF FM przewoźnicy ze Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska. Przypomnijmy: przyjęte przez unijnych ministrów zakładają między innymi, że droższe będzie stosowanie tak zwanego kabotażu. Chodzi o przewóz ładunków między dwoma krajami przez firmę, która w żadnym z tych państw nie ma swojej siedziby.
Nowe przepisy - według przewoźników - mogą spowodować utratę nawet jednej trzeciej zleceń, które teraz są realizowane na terenie Unii przez polskie firmy. Mają one służyć wyrzuceniu nas z zachodniego rynku. Wszystkie przepisy są kontrowersyjne. Nie krył tego niemiecki minister transportu, który powiedział, że w jego rodzinnym regionie na 21 samochodów, 18 ma polską rejestrację. Tym samym odsłonił właściwe intencje: nie chodzi o zrównoważony transport czy prawa socjalne kierowców. Chodzi o odwrócenie sytuacji rynkowej - ocenia Maciej Wroński, prezes Związku Transport i Logistyka Polska. Jak przewidują polscy przewoźnicy, koszty polskich firm wraz z wejściem w życie nowych przepisów drastycznie wzrosną.
Przewoźnicy obawiają się, że wyższe koszty firm transportowych spowodują, że wyższe będą też ceny przewożonych produktów, w tym jedzenia, które kupujemy w sklepach. Przewoźnicy podkreślają, że firmy z Polski szczególnie odczują nowe przepisy. Bo teraz co czwarta ciężarówka w międzynarodowym transporcie na terenie Unii ma polską rejestracje. Wykonujemy 25 procent całej europejskiej pracy w transporcie międzynarodowym. Strata jednej trzeciej rynku może też oznaczać utratę miejsc pracy. Będzie to negatywne dla kierowców, którzy tę pracę zachowają, bo zniknie luka, która jest na rynku pracy. Teraz brakuje nam pracowników, oferujemy wysokie wynagrodzenia. W momencie, gdy ta luka zniknie, rynek będzie ustabilizowany, pensje kierowców mogą się obniżyć - przewiduje Maciej Wroński.
Transportowcy dodają, że nowe przepisy to zła wiadomość także dla klimatu. Według nich, rozwiązanie przyjęte przez unijnych ministrów transportu oznaczają wzrost liczby pustych przebiegów. To istotne zwłaszcza w kontekście trwającego w Katowicach Szczyt. Wzrośnie emisja dwutlenku węgla, a to będzie miało wpływ na korki. To nie są czcze obawy, to wynika z badań naukowych - podkreśla Maciej Wroński.
(az)