Dziś i jutro w ponad stu miastach Polski i za granicą znów będą protestować kobiety. Większość manifestacji odbędzie się w małych miastach. Protesty nazwano Ogólnopolskim II Strajkiem Kobiet. Pierwszy odbył się 3 października i nazwany był "Czarnym protestem" lub "Czarnym poniedziałkiem", ponieważ uczestnicy manifestowali w czarnych ubraniach. Jak podała policja w 143 zgromadzeniach w całym kraju uczestniczyło wtedy około 93 tys. osób.
Protestujące kobiety rozszerzają postulaty obyczajowe - czyli dość seksizmu, wszelkiej agresji seksualnej, także słownej. Chcą też profesjonalnej edukacji seksualnej w szkołach, pełnej legalności i refundacji środków antykoncepcyjnych, krajowego programu wsparcia in vitro.
Pojawiły się też zupełnie nowe tematy. Przywrócenie zaufania do systemu sprawiedliwości z Trybunałem Konstytucyjnym w tle, zaprzestanie militaryzacji społeczeństwa. Kobiety domagają się też w pełni świeckiego państwa.
Temat aborcji jest czubkiem góry lodowej. Pogarda i przemoc, z jaką spotykamy się na co dzień w Polsce, jest już nie do wytrzymania - mówiła jedna z organizatorek protestu Bożena Przyłuska.
Swoje postulaty kobiety ogłoszą przed Sejmem. Przez miesiąc mają być zbierane pod nimi podpisy.
Siła strajku jest w tych małych miastach, czego śmiertelnie się boi partia rządząca. Tam też się będzie działo. Dużo większej odwagi wymaga mówienie "Nie", gdy się stoi w kilkanaście lub kilkadziesiąt osób - mówiła Marta Lempart, liderka Komitetu Inicjatywnego Strajku Kobiet.
Zaznaczyła, że strajk kobiet w Polsce odbędzie się w 41. rocznicę podobnego strajku przeprowadzonego na Islandii, gdzie kobiety również w poniedziałek będą solidarnie strajkować z Polkami.
(j.)