Jest bardzo prawdopodobne, że policjant, który brał udział w napadzie na kantor w Dobrodzieniu, używał służbowego pistoletu - ogłosiła prokuratura. Lekarze poinformowali natomiast, ze pogorszył się stan kobiety pobitej przez bandytów.
Złodzieje to mężczyźni w wieku 22 i 40 lat. Są w tym momencie w dwóch różnych szpitalach. Jeden jest lekko ranny, stan drugiego jest poważniejszy. Mimo to lekarze - jak usłyszał w prokuraturze reporter RMF FM - zgodzili się już na przesłuchanie obu bandytów.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie rozboju z użyciem broni palnej. Ale na tym zarzuty dla mężczyzn mogą się nie skończyć. Przestępcy podczas napadu dotkliwie pobili bowiem kobietę, ukradli pieniądze i wreszcie uciekali przed policją.
Zarówno prokuratura, jak i policja bardzo powściągliwie wypowiadają się na temat udziału policjanta w napadzie. Wiadomo tylko, że jest to czynny zawodowo funkcjonariusz ze śląskiego garnizonu. Najprawdopodobniej broń użyta podczas napadu była jego bronią służbową, choć prokuratura jeszcze oficjalnie tego nie potwierdza. Wiadomo, że napastnicy przystawiali ten pistolet do głowy kobiecie, kierowali go też w stronę policjantów czasie ucieczki. Nie ma natomiast informacji, żeby w czasie napadu i po nim ktoś z tej broni strzelał.
Do napadu doszło w środę po godz. 9.30 w kantorze przy ul. Lublinieckiej w Dobrodzieniu. Dwaj mężczyźni weszli do kantoru w kaskach motocyklowych uzbrojeni w pistolet. Pobili 47-letnią pracownicę placówki i okradli kantor. O napadzie poinformowali policję świadkowie. Napastnicy uciekając nie zatrzymali się na wezwanie. Z relacji funkcjonariuszy wynika, że odjeżdżając jeden z nich skierował broń w kierunku interweniującego policjanta. Policjant oddał strzał ostrzegawczy w powietrze, a następnie w kierunku napastników.
Podczas pościgu sprawcy w pewnym momencie stracili panowanie nad motocyklem i wpadli do rowu. Obaj doznali licznych obrażeń. Policja odzyskała skradzione przez nich pieniądze. Nie podaje jednak, jaka kwota padła łupem napastników.