Dziecko samo chciało iść do sklepu po lody - tak tłumaczą się rodzice 3-letniej Nikoli, którą przez blisko dwanaście godzin szukali policjanci i mieszkańcy Białegostoku. Rodzice mówili, że nie mogli pójść z córką, bo pilnowali trójki jej rodzeństwa. Jak się okazało dziewczynkę sprzed sklepu zabrał bezdomny. Mężczyzna może usłyszeć zarzut pozbawienia wolności.
Podczas przesłuchania rodzice Nikoli zapewniali, że był to pierwszy raz, gdy puścili ją samą do sklepu. Biorąc pod uwagę to, co stało się później, pewnie było to też po raz ostatni.
Bezdomny, który zabrał ją sprzed sklepu nie usłyszał jeszcze zarzutów. Zanim zostanie formalnie przesłuchany, najpierw musi wytrzeźwieć. Dopiero potem usłyszy zarzut pozbawienia wolności. Na razie nie wiadomo natomiast, czy jakiekolwiek zarzuty usłyszy właściciel mieszkania, do którego bezdomny zabrał dziewczynkę. Jego na razie też nie można przesłuchać, bo również jest pijany.
Bezdomny nie poszedł z dziewczynką na komisariat policji, tylko od razu zaprowadził ją do mieszkania, w którym koczują bezdomni. Dopiero kobieta, która rano usłyszała o zaginięciu, przypomniała sobie, że widziała Nikolę z bezdomnym i zawiadomiła policję. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę, który dopiero po dłuższym przesłuchaniu wskazał miejsce przetrzymywania dziewczynki. Za pozbawienie wolności może grozić mu do pięciu lat więzienia.
Nikola przebywa obecnie szpitalu. Jak dowiedział się reporter RMF FM, dziewczynka jest w stanie dobrym, ale na wszelki wypadek do niedzieli pozostanie na obserwacji. O tym, jakie zarzuty usłyszą rodzice dziewczynki, dowiemy się w przyszłym tygodniu, gdy sprawą zajmie się sąd rodzinny.