"W Stanach Zjednoczonych ok. 40 proc. pacjentów się szczepi, w Polsce ok. 5 proc. w porywach do 10, kiedy mamy informację, że jakaś ptasia grypa idzie do Polski i są jakieś epidemie u sąsiadów. Dopiero wtedy Polacy się szczepią" – przyznała lekarz rodzinny dr Lech Kijewski z Lublina w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Kotem.

REKLAMA

Krzysztof Kot: Kiedy Polacy decydują się na szczepienia?
Lech Kijewski: Decydują się, kiedy jest panika w mediach. Szczepienia powinny być obowiązkowo wykonywane w pewnych grupach. Szczególnie w takich, które narażone są na szybkie rozprzestrzenie się infekcji: w szkołach, przedszkolach czy służbie zdrowia. Bardziej narażeni są także pracownicy banków, kierowcy autobusów, trolejbusów, tramwajów, a także ludzie, którzy pracują w miejscach takich, gdzie dość dużo ludzi przebywa, czyli sklepy albo galerie handlowe. Ci pracownicy powinni się szczepić, bo nigdy nie wiadomo, od kogo mogą się zarazić. Nawet, jeżeli ktoś złapał infekcję 2-3 dni temu, to on przez ten czas już zaraża, a sam objawy będzie miał za kilka dni.

Niektórzy mówią "zaszczepiłem się i zachorowałem".

Jeśli ktoś się zaszczepił i zachorował, to był już chory w momencie iniekcji. Po szczepieniu musimy pamiętać, że nasz organizm i układ immunologiczny rozpracowują tę szczepionkę, która została podana. W związku z czym następuje spadek odporności w naszym organizmie przez przynajmniej 7 dni.

Jeśli pacjent już ma jakąś infekcję, to ta infekcja się u niego bardzo szybko rozwinie i ciężko jest ją później zwalczyć. Nie możemy dopuścić do tego, dlatego musimy zadbać o to wcześniej. Na przełomie sierpnia, września i maksymalnie października, ale musimy sami wiedzieć, że nie kontaktowaliśmy się wcześniej z ludźmi, którzy byli lub są chorzy. Natomiast same szczepienia - bo my się samej grypy nie boimy, dla nas są najgorsze powikłania grypy: zapalenie zatok, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych - to są problemy, które potem ludzi dziesiątkują. Też tak się mówi, że ci, którzy robią szczepionki mogą nie trafić w ten odpowiedni szczep.

To po co się szczepić, skoro to inny szczep?
Firmy, które produkują szczepionki mają setki tysięcy badań tych wirusów wykonanych i to w różnych krajach. W związku z tym w tych badaniach zawsze pojawia się wirus takiego, lub innego typu, którego jest zawsze więcej, dlatego szczepionki są tak modyfikowane, że w tych szczepionkach znajduje się ileś tych grup wirusów. Tego czy zmutowany jakiś wirus będzie w tym roku, to my tego nie wiemy. Ja tego nie wiem dziś, pan redaktor tego nie wie i na pewno nie wiedzą osoby, które produkują te szczepionki. Bo my dopiero z tego roku przy infekcjach, przy jakiejś epidemii, robiąc badania tego typu będziemy mogli określić jaki wirus, jaki patogen zaatakował nasz organizm.

To jest sens się szczepić, skoro szczepimy się przeciwko temu co już było, a nie temu co będzie?
Jest sens, dlatego, że nawet ten wirus, który się pojawi -zmutowany - on podstawę, bazę miał gdzieś wcześniej. To tak, jakbyśmy sięgnęli do drzewa genealogicznego, człon był jeden, gdzieś to się zaczęło.
Czyli organizm zapamiętuje ten człon i dzięki temu łatwiej zwalcza, bo jakąś odporność na to ma?
Tym bardziej, że jest to kilka typów wirusów w szczepionce. Nigdy nie ma czegoś takiego, że jest jeden. Tak samo jak szczepionki, które są podawane przeciw innym chorobom, również nam blokują infekcje i rozproszenia się infekcji, tego zakażenia, które istnieje, czy to wirusowe, czy to bakteryjne.

Czyli szczepić i koniec?

Szczepić, szczepić i jeszcze raz szczepić. Tylko myślę, że tutaj powinniśmy my wszyscy zwrócić uwagę na to, zarówno pracownicy, którzy pracują w ochronie zdrowia, jak i media nie powinniśmy tylko zwracać uwagę na to, że pojawiła się jakaś epidemia i robić panikę. Nie, my powinniśmy tego typu rzeczy przewidywać - bo to jest i dla pana zdrowia, dla pańskich kolegów, dla pana rodziny. Pan się też spotyka z ludźmi. Każdy z nas się z kimś spotyka. Musimy wprowadzić bardzo dobrą i poważną informację na temat grypy samej w sobie - głównie jej powikłań. Przecież nigdy nie wiemy, kogo z nas zaatakuje.