Afera znikających i pojawiających się w ustawie o biopaliwach zapisów o zakazie sprowadzania do polski surowców do produkcji biokomponentów - to wynik albo korupcji i mataczenia, albo bałaganiarstwa i niedbalstwa. Wyszstko wskazuje jednak na to, że to karygodny błąd.

REKLAMA

Dziś niemal wszyscy zgodnie twierdzą, że wpisanie „innych roślin” nie przyniosłoby nikomu szczególnych korzyści. Wygląda więc na to, że źródłem sejmowej wpadki był kardynalny i karygodny błąd. Dowodzi on, że ani autor poprawki, ani szef komisji nie przeczytali ustawy, którą wyprodukowali.

Nikt na to nie zwrócił uwagi - z rozbrajającą szczerością mówi Adam Mołdakowski, który zabiegał o wyrzucenie z ustawy „innych roślin”. Jemu – jak tłumaczył - zależało może nie tyle na skreśleniu czegokolwiek, co na wpisaniu do ustawy „buraka cukrowego”.

Ale jak się okazuje zapisy w ustawie umknęły także innym posłom. Na obecność „innych roślin” na początku nie zwrócił uwagi także sprawozdawca sejmowy. Tłumaczył, że pracuje nad tyloma projektami, że szczegóły mogły mu umknąć.

Sejm zaczyna pracować głównie dla rekordów w ilości uchwalanych ustaw, jeśli komisje i podkomisje nie mają należytej obsługi i legislacyjnej, i sekretariatowej, to trzeba by się nad tym zastanowić - mówił.

Zastanowić można się także nad tym, jaka jest jakość pracy zarabiających grube tysiące posłów. Ale po co obciążać takie zapracowane poselskie głowy takimi szczegółami...

09:15