Pogorszył się stan zdrowia 64-letniego wicekonsula w Grodnie na Białorusi Ryszarda Badoń-Lehra. Dyplomata od półtora tygodnia przebywa w szpitalu MSWiA w Białymstoku. Do szpitala trafił z krwiakiem śródczaszkowym.
Już w ubiegłym tygodniu lekarze oceniali, że pacjent ma procentowo mniej szans na przeżycie, niż na uratowanie. Dziś trudno mówić, że są rokowania na lepsze - powiedział dyrektor szpitala Janusz Rainko.
25 marca konsula przywieziono z Białorusi w stanie śpiączki. Mężczyzna przeszedł trepanację czaszki i do dziś nie odzyskał przytomności. Dyrektor białostockiego szpitala miał podejrzenia, że obrażenia mogły być spowodowane przy udziale osób trzecich.
Według oficjalnej wersji pacjent zasłabł i uderzył się w tył głowy. Jak się jednak udało nieoficjalnie ustalić reporterowi RMF, siniaki na jego ciele wskazują raczej na pobicie. Według naszych nieoficjalnych informacji, dyplomata miał bardzo poważne obrażenia głowy i poparzenia w okolicy lędźwiowej – mogły być one skutkiem użycia paralizatora.
Okoliczności, w jakich Ryszard Badoń-Lehr doznał obrażeń, bada białostocka prokuratura okręgowa. Sprawą zajmuje się także biegły z zakresu medycyny.