W gliwickiej kopalni na głębokości prawie kilometra pojawił się pożar. Konieczna była ewakuacja prawie 170 górników. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ratownicy mają wznieść w niebezpiecznym rejonie dwie tamy przeciwwybuchowe.
Chodzi o to, by odciąć dopływ powietrza do zagrożonego obszaru i w ten sposób zgasić pożar. W tej chwili nie sposób określić, jak długo ten rejon pozostanie odcięty od reszty kopalni. Alarm zaczął się około południa, kiedy podziemne czujniki zaczęły pokazywać podwyższone stężenie tlenku węgla.
Takie zjawisko w kopalniach nazywane jest pożarem endogenicznym. Powodem jego powstania jest samozagrzanie węgla w tzw. zrobach ściany wydobywczej, czyli niedostępnych pustych przestrzeniach po eksploatacji węgla.
W chwili pojawienia się pożaru pod ziemią było wtedy dokładnie 167 górników, z czego 50 znajdowało się dokładnie w zagrożonym rejonie. Wszystkich w porę bezpiecznie ewakuowano.