Jacek T., podejrzany o podpalenie siedmiu samochodów w Warszawie, został już zatrzymany i przewieziony do izby zatrzymań - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Decyzję o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny wydał wcześniej stołeczny sąd okręgowy.
Sąd uwzględnił zażalenie prokuratury na decyzję niższej instancji, zgodnie z którą wobec podejrzanego nie zastosowano aresztu, a jedynie policyjny dozór. Teraz to postanowienie zmieniono - między innymi z obawy, że na wolności Jacek T. mógłby utrudniać śledztwo. Mężczyzna trafi do aresztu jutro na trzy miesiące, a termin aresztu ma się liczyć od momentu zatrzymania go, a więc od 20 lutego.
Według nieoficjalnych informacji naszego reportera, 23-latek przebywał przed zatrzymaniem w szpitalu psychiatrycznym. Nie chodziło jednak o badania zlecone przez sąd czy prokuraturę.
Na Jacku T. ciąży zarzut spowodowania pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz spowodował znaczne straty. Grozi mu do 10 lat więzienia. Jednym z obrońców 23-latka jest jego ojciec, znany warszawski adwokat.
Do serii podpaleń aut doszło w połowie lutego w śródmieściu Warszawy. Zniszczonych zostało w sumie siedem samochodów. Policja - po analizie m.in. zapisów z kamer z ulicznego monitoringu i przesłuchaniach świadków - zatrzymała Jacka T. 23-latek nie przyznał się do winy. W przeszłości był już jednak notowany za podobne przestępstwa. W ubiegłym roku został zatrzymany po serii podpaleń kilku aut na terenie Warszawy. Usłyszał wtedy zarzuty i został tymczasowo aresztowany.
Sprawa podpalacza budzi tym większe kontrowersje, że - jak ujawniliśmy - sędzia Iwona Konopka podała podejrzanemu nazwisko świadka, który go obciążył. Nazwisko pojawiło się w uzasadnieniu decyzji o zastosowaniu dozoru policyjnego wobec mężczyzny.