Śledczy skłaniają się ku hipotezie, że eksplozja przed domem znanego prawnika w Zagórzu na Podkarpaciu to był zamach. Ciężko rany został ojciec adwokata, który sprawdzał zawartość podrzuconego przed dom plastikowego pojemnika. Mężczyzna przeszedł skomplikowaną operację i leży w szpitalu.
Policja nie udziela na razie oficjalnych informacji, jaki środek został użyty do produkcji ładunku wybuchowego. Nadal jest on badany przez pirotechników. Jak się jednak nieoficjalnie dowiedział reporter RMF FM Maciej Grzyb, był to materiał zapalający. Siła wybuchu była niewielka. Rozerwała jedynie plastikowe wiadro. Jednak powstały płomień dotkliwie poparzył ojca prawnika.
Ładunek nie był zdalnie odpalany, nikt nie zauważył w pobliżu domu żadnej podejrzanej osoby czy samochodu.
Policji udało się zebrać na miejscu wiele śladów, które są w tej chwili analizowane. Prokuratura sprawdza natomiast informacje o tym, że już kilka lat temu ktoś groził adwokatowi. Sprawdza też osoby, które prawnik bronił przed sądem.