Przypadkowi turyści natrafili w sobotę rano na zwłoki leżące pod Zawratem w Tatrach. Na miejsce wezwano ratowników TOPR. Kiedy dotarli miejsce - w tej samej okolicy - Toprowcy odnaleźli drugie ciało.
Jak podają ratownicy TOPR odnaleziono ciała kobiety i mężczyzny. Zginęli prawdopodobnie w wyniku upadku z dużej wysokości - informuje reporter RMF FM Maciej Pałahicki. Do wypadku doszło w nocy, lub w sobotę wcześnie rano.
Przed godziną 14 w sobotę policja poinformowała, że ustaliła dane turystów. To 40-latkowie, którzy przyjechali na Podhale z woj. kujawsko-pomorskiego.
Spadli żlebem zawratowym. Co się działo trudno powiedzieć. Wygląda na to, że biwakowali na przełęczy. Ale to są tylko takie przypuszczenia. W czasie burzy zaczęli opuszczać namiot, który tam był. Był w strzępach. Wygląda jakby coś ich przestraszyło. Uciekli do żlebu, a potem już musieli ulec wypadkowi - opowiada RMF FM ratownik TOPR Jan Gąsienica - Roj.
Byli wyposażeni w raki i czekany, ale to wszystko było na przełęczy. Sprzęt biwakowy mieli również ze sobą. Stąd te przypuszczenia, że wydarzyło się to w nocy, kiedy nad Zakopanem była burza - podkreśla.
W trakcie długiego, czerwcowego weekendu w Tatrach wypoczywa bardzo wielu turystów. Słoneczna i ciepła pogoda zachęca do górskich wypraw, jednak wysoko panują warunki zimowe.
Na szlakach w miejscach zacienionych i żlebach leżą płaty zmrożonego śniegu. Wejście w taki teren bez odpowiedniego sprzętu, jak raki czy czekan, grozi upadkiem.
Tylko wczoraj doszło w Tatrach do ośmiu wypadków. Turystka poślizgnęła się i mocno potłukła pod Rysami. Turysta - także z powodu poślizgnięcia - zjechał po śniegu w Przełęczy Krzyżne i doznał urazu głowy.
Z kolei dwoje innych turystów nabawiło się urazu nóg w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i na Rusinowej Polanie.
Po wszystkich musiał lecieć śmigłowiec ratowniczy "Sokół".