Dwa i pół roku więzienia dla Piotra Ryby i grzywna dla Andrzeja K. To wyroki w sprawie słynnej afery gruntowej, która dwa lata temu pogrążyła rząd Jarosława Kaczyńskiego. Wyrok usłyszały jednak jedynie płotki, duże ryby w sieci nie wpadły.
Głowę ocalił przede wszystkim Andrzej Lepper, który był celem CBA. To on miał zdecydować o odrolnienie i wziąć pieniądze. Coś poszło jednak nie tak i w sieci wpadli jedynie Piotr Ryba i Andrzej K., którzy byli tylko pośrednikami. Przy tej wpadce lub zaniedbaniu funkcjonariuszy zaczyna się kolejna lista grubych ryb zamieszanych medialnie w aferę, czyli tzw. domniemane źródła przecieku.
Mowa o Januszu Kaczmarku, Konradzie Kornatowskim, Ryszardzie Krauze i pomniejszych posłach Samoobrony. Do dziś w tym wątku nie ma aktu oskarżenia i wszystko wskazuje na to, że nie będzie. Nie można też zapominać o innych, równie dotkliwych skutkach afery: utrata stanowisk, dymisje, upadek rządu i topnienie majątku Krauzego. Afera gruntowa może jednak jeszcze zaatakować paradoksalnie tych, którzy ją zapoczątkowali, czyli CBA. W Rzeszowie toczy się śledztwo, które ma wyjaśnić legalność działań biura.