Amerykanie chcą, żeby Polska płaciła na Afganistan kilkadziesiąt milionów złotych rocznie po 2014 r., czyli po wycofaniu wojsk NATO - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". To dziesięć razy mniej, niż wydajemy na Afganistan teraz. Mimo to płacić nie chcemy.
Na utrzymanie mających liczyć docelowo 350 tys. afgańskiej armii i policji trzeba będzie płacić ok. 4,3 mld dol. rocznie. Teoretycznie po 2017 r. wydatki miałyby być mniejsze, bo, jak sądzą Amerykanie, Afgańczycy poradzą sobie już z talibami, a państwowe siły bezpieczeństwa będzie można zredukować do blisko 270 tys. - informuje "Gazeta Wyborcza".
Amerykanie proponują, by NATO i jego sojusznicy płacili ok. 1,3 mld dol. rocznie. W tym 0,5 mld dol. miałby dawać sam rząd Afganistanu. Pozostałą kwotę - ok. 3 mld dol. rocznie - mieliby płacić Amerykanie. To, jakie kwoty przewidziano dla poszczególnych krajów, jest tajne.
Wiadomo, że Polsce przypadło do płacenia kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. To dziesięć razy mniej, niż płacimy teraz na utrzymanie naszych wojsk w Afganistanie. Teraz - według MON - wydajemy 700-800 mln zł rocznie.
Mimo to nie zamierzamy się wyrywać z deklaracjami przed innymi. Żaden kraj NATO nie powiedział na razie, ile zamierza zapłacić ani ile i jakie wojska potem wyśle - dowiedziała się gazeta w MON. Wszyscy czekają na wynik wyborów we Francji, nikt też nie chce brać udziału w kampanii wyborczej Baracka Obamy, który chętnie pochwaliłby się sukcesem w Afganistanie.
Polska bierze udział w operacji w Afganistanie od 2007 roku. Nasz kontyngent liczy ok. 2,5 tys. żołnierzy, a jesienią ma zostać zmniejszony do ok. 1,8 tysięcy.