Domofon przy wejściu i stałe godziny odwiedzin - takie zabezpieczenia zostaną wprowadzone w jednej z olsztyńskich podstawówek. Dyrekcja podjęła taką decyzję po tym, jak do budynku wszedł mężczyzna podejrzewany o pedofilię. Nikt go nie zatrzymał. W szkolnej toalecie próbował wykorzystać seksualnie 9-latkę. Obecnie jest w areszcie.
Po incydencie ze stycznia, kiedy do szkoły podstawowej został wpuszczony recydywista, placówka zaostrzyła swoje przepisy wpuszczania nieznajomych. Teraz, aby wejść do środka każdy musi wpisać się do specjalnego zeszytu i wcześniej się umówić. W innym przypadku zatrzymają go drzwi domofonu.
Wcześniej system wpuszczania gości był oparty na zaufaniu - powiedział naszemu reporterowi dyrektor szkoły. Rozmawiałem już z całą załogą, zebrała się rada pedagogiczna. Nasz system stał się bardzo szczelny, co teraz przeszkadza niektórym rodzicom. Osoba, która w styczniu wpuściła recydywistę do szkoły, nie zostanie ukarana. Działała w dobrej wierze i nie miała żadnych przesłanek, aby nie ufać osobie, która przyszła po swoje dziecko - wyjaśnia dyrektor placówki.
Dyrekcja podkreśla, że ten incydent wywoła większą czujność także w innych szkołach. Ponadto możliwe, że pomoże zebrać dodatkowe fundusze na monitoring. W szkole są kamery, ale niestety są obszary, których monitoring nie obejmuje.
W olsztyńskim kuratorium oświaty wpuszczenie pedofila do szkoły uznano za niedopuszczalne, ale urzędnicy podkreślają, że placówki w mieście są bezpieczne dla dzieci i to tylko pojedynczy przypadek.
Olsztyński sąd aresztował na dwa miesiące 59-letniego mężczyznę, który w szkolnej toalecie próbował wykorzystać seksualnie 9-letnią dziewczynkę. Dziecko uciekło i powiedziało o wszystkim rodzicom. Pedofil został zatrzymany, gdy ponownie przyszedł do tej szkoły.
Prokurator Anna Grygo z Prokuratury Olsztyn-Południe poinformowała, że do incydentu doszło w czasie ferii. 9-latka uczęszczała do szkoły na półkolonie. 59-letni Henryk L. wszedł do toalety. Dziewczynka się wystraszyła i na szczęście zdołała uciec - powiedziała prokurator Grygo. Dziecko nic nie powiedziało opiekunce, z którą miało zajęcia. Dopiero w domu dziewczynka o wszystkim opowiedziała rodzicom. Ci zadzwonili na policję.
(MRod)