25-letni pracownik koszalińskiego escape roomu został przesłuchany w charakterze świadka. Po piątkowej tragedii mężczyzna trafił do specjalistycznego szpitala w Gryfiach. Był w budynku, kiedy wybuchł pożar.
Z kolei 27-letni Miłosz S., krewny osoby, na którą formalnie zarejestrowany był escape room, usłyszał w niedzielę zarzuty umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które w nim zginęły. Według wstępnych ustaleń przyczyną tragedii było rozszczelnienie butli z gazem.
Prawdopodobnie sam pożar wybuchł w tak zwanej poczekalni, sąsiadującej z pokojem zagadek.
Ofiary pożaru zatruły się tlenkiem węgla - takie są wstępnie wyniki przeprowadzonych sekcji zwłok. Do końca tygodnia ma być gotowa ostateczna ekspertyza w tej sprawie. Śledczy mają m.in. sprawdzić firmę, która dostarczała butle z gazem.
27-letni Miłosz S., krewny osoby, na którą formalnie zarejestrowany był escape room, w niedzielę słyszał zarzut. Nie przyznał się do winy. Odmówił składania wyjaśnień.
Zakoczyo si przesuchanie Miosza S. Nie przyzna si, odmwi skadania wyjanie. Jeszcze dzi Prokuratura Okrgowa w Koszalinie ma wysa wniosek o tymczasowe aresztowanie na 3 miesice. Poparzony pracownik escape roomu przesuchany w charakterze wiadka. @RMF24pl
ka_uga6 stycznia 2019
W sposób umyślny doprowadził do tego, że stworzone zostało niebezpieczeństwo wybuchu pożaru w obiekcie, gdzie znajdował się escape room i w taki sposób, nieumyślnie już z kolei, doprowadził do śmierci osób, które zginęły w pożarze, jaki w tym budynku wybuchł w dniu 4 stycznia tego roku - powiedział rzecznik prokuratury w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Nasz klient jest zrozpaczony tym, co się stało. Do zarzutu nie przyznaje się. Nie złożył wyjaśnień z uwagi na to, że nie jest w stanie psychicznie znieść tego ciężaru, który na niego spadł - powiedzieli w niedzielę po wyjściu z budynku prokuratury obrońcy Miłosza S. Wiesław Breliński i Wojciech Janus. Ich zdaniem, mężczyzna, "nie był w stanie odnieść się do niczego, co jest podstawą do postawionego mu zarzutu". Dodali, że ich klient w treści protokołu złożył głębokie kondolencje dla rodzin ofiar. Powiedział jak bardzo jest mu przykro i jak bardzo nie chciał skutku, który nastąpił".
Miłosz S. jest wnukiem osoby, która zarejestrowała działalność gospodarczą i przynajmniej w teorii prowadziła escape room w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88.
Rzecznik prokuratury w Koszalinie podkreśla, że są podstawy, by twierdzić, "że podejrzany był osobą faktycznie wykonującą czynności w ramach działalności gospodarczej, którą zgłosiła do ewidencji jego najbliższa krewna i był osobą, która przygotowywała wyposażenie pomieszczeń w tych różnego rodzaju pokojach zagadek. I nie zwrócił uwagi na to, że nie ma tam właściwego ogrzewania tych obiektów, i że nie ma tam przede wszystkim dróg ewakuacyjnych, które w razie jakiegoś niebezpieczeństwa pozwalałaby uczestnikom opuszczać pomieszczenie rozrywki.
Zdaniem prokuratora Ryszarda Gąsiorowskiego, za popełnienie zarzucanego czynu, mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia. Prokurator pytany o kwestię ewentualnych zarzutów dla właścicielki budynku i drugiej kobiety, która wynajęła go na prowadzenie działalności gospodarczej, powiedział, że "na to jest za wcześnie". Zaznaczył, że obie kobiety były przesłuchiwane w charakterze świadków. Nie było podstaw, by na tym etapie postępowania którejś z nich stawiać zarzuty.
Opracowanie: