Minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska zażądała wyjaśnień od Komendanta Głównego Policji w sprawie informacji ujawnionych przez dziennikarzy RMF FM. Jak informowaliśmy, szef klubu PSL Jan Bury miał wykorzystać policję do rozgrywki politycznej - tak wynika z tajnego, szokującego wątku w śledztwie w sprawie afery podkarpackiej. Śledczy z Katowic sprawdzają teraz, czy w aferze doszło do wykorzystywania stanowisk służbowych do celów prywatnych, a także ujawniania tajemnicy służbowej osobie nieuprawnionej. Pytany o sprawę poseł Bury nie chciał komentować naszych informacji.
W środę dziennikarze RMF FM ujawnili tajny, szokujący wątek w śledztwie w sprawie afery podkarpackiej. Policja wszczęła operację specjalną przeciwko firmie politycznego przeciwnika posła PSL Jana Burego, po tym jak on sam na nieformalnym spotkaniu przekazał tajne informacje o swoim konkurencie wicekomendantowi głównemu policji Mirosławowi Schosslerowi.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Nie pamiętam i nie komentuję moich prywatnych spotkań - w ten sposób Jan Bury odpowiedział na pytania dziennikarza RMF FM o jego nieformalne spotkanie z gen. Mirosławem Schosslerem.
Poseł PSL dopytywany przez reportera RMF FM Krzysztofa Zasadę, czy zlecał działania CBŚ przeciwko swojemu politycznemu konkurentowi Lucjanowi Kuźniarowi albo czy sugerował, by zająć się jego interesami po "zdradzie" w sejmiku stwierdził: "nie zlecałem. (...) Nie będę komentować".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Z kolei szef PSL Janusz Piechociński poproszony o komentarz do sprawy powiedział, że "czeka na potwierdzenie albo zaprzeczenie tej informacji". Dopytywany, czy Jan Bury powinien zrezygnować ze stanowiska szefa klubu, odpowiada: "decyzje są wtedy, kiedy są potrzebne".
Na Boga, nie bądźcie tacy w gorącej wodzie kąpani - podsumował poseł. Piechociński zaznaczał również, że na razie nie będzie komentował doniesień i poczeka na weryfikację informacji dot. posła Burego.
Są od tego stosowne służby. Jeśli ta rozmowa była, bardzo łatwo te stosowne służby mogą zweryfikować, czy taka rozmowa rzeczywiście miała miejsce, jaki był kształt, jaka zawartość. I czekamy na ciąg dalszy - mówił Piechociński.
Głos w sprawie zabrała również Komenda Główna Policji. "Zgodnie z zasadą apolityczności policji zdecydowanie oświadczamy, że nie włączamy się w żadne działania, które miałyby mieć charakter polityczny. Dziś niestety nie możemy odnieść się do postawionych w materiale RMF zarzutów, gdyż podawanie jakichkolwiek informacji byłoby łamaniem prawa związanego z zachowaniem tajemnicy służbowej i tajemnicy prowadzonego postępowania, tym bardziej, że zależy nam, by ci, którzy łamią prawo, ponieśli za to surowe konsekwencje. Jesteśmy przekonani, że prowadząca sprawę prokuratura wyjaśni ją drobiazgowo, nie dając pola do jakichkolwiek spekulacji. Z informacji i materiałów, którymi dysponujemy nie wynika, by zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Mirosław Schossler przekroczył swoje uprawnienia, bądź nie dopełnił obowiązków" - oświadczył rzecznik komendanta głównego Mariusz Sokołowski.
Po ujawnieniu przez RMF FM informacji o nieformalnych kontaktach posła PSL Jana Burego z wiceszefem policji, Prokuratura Apelacyjna w Katowicach przekazała prokuratorowi generalnemu zawiadomienie w sprawie podejrzenia wycieku materiałów ze śledztwa dotyczącego afery podkarpackiej.Macie doskonałe potwierdzenie, że to co napisaliście jest prawdą - tak zawiadomienie katowickich śledczych komentuje mecenas Jacek Kondracki.Nasz reporter Krzysztof Zasada pytał mecenasa, czy to zasadne, że katowicka apelacja interweniuje u prokuratora Andrzeja Seremeta. Z jednej strony - jak mówił mecenas - takie postępowanie jest rutynowe, jeśli prokuratura uzna, że wyciekły informacje z toczącego się śledztwa. Chce po prostu dowiedzieć się, kto może stać za ewentualnym przeciekiem. Z drugiej jednak, taki wniosek oznacza, że prokuratura rzeczywiście zajmuje się opisanymi przez RMF FM kontaktami na linii Bury-Schossler i zebrała na ten temat dowody.
Gdyby one nie potwierdzały stanu informacji, to nie byłoby sprawy, także teraz macie swoiste potwierdzenie - przez wszczęcie tego rodzaju postępowania - prawdziwości tego co ujawniliście - mówił Jacek Kondracki. Teraz prokuratura generalna wyznaczy śledczych, którzy będą szukać sprawców przecieku.
Prawo i Sprawiedliwość zamierza złożyć wniosek o pilne zwołanie posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych. Powinna się na nim pojawić odpowiadająca za policję szefowa MSW Teresa Piotrowska oraz kierownictwo policji. Konieczne jest wyjaśnienie, czy posłużono się policją do gry politycznej - grzmi szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Posiedzenie komisji - które miałoby wyjaśnić, czy polityk PSL wykorzystał policję do zemsty politycznej - może zostać zwołane już w przyszłym tygodniu, ale zgodnie z regulaminem szef komisji ma na to 30 dni. Jan Bury nie musi na nim stawić.
To bulwersująca informacja - tak z kolei doniesienia naszych dziennikarzy śledczych o aferze z posłem Janem Burym komentuje Grzegorz Schetyna - minister spraw zagranicznych i ważny polityk Platformy Obywatelskiej. Sugeruje on, że jeśli doniesienia się potwierdzą, to ludowcy będący w koalicji z Platformą Obywatelską będą musieli się tłumaczyć.
W takich sytuacjach, jeżeli jest taki sygnał, trzeba umieć na to odpowiedzieć - mówi Schetyna. Nasz reporter pytał go również o zarzuty wobec wiceszefa policji. Były szef MSWiA powiedział, że jeżeli doniesienia RMF FM się potwierdzą, to konieczne będą następne kroki.
Do bulwersujących wydarzeń doszło w połowie 2013 roku. Ówczesny marszałek podkarpacki Mirosław Karapyta odszedł ze stanowiska po tym, jak CBA i prokuratura postawiły mu zarzuty korupcji i molestowania seksualnego. Wtedy w Sejmiku Województwa Podkarpackiego władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość - w najważniejszym głosowaniu PiS zdobyło poparcie dwóch samorządowców, do tej pory związanych z PO i PSL. Jednym z nich jest znajomy Jana Burego, Lucjan Kuźniar.
Jak ustalili dziennikarze RMF FM, gdy PSL stracił władzę na Podkarpaciu, Jan Bury zadzwonił do wiceszefa policji generała Mirosława Schosslera.
Sugerował mu wówczas, by ten przyjrzał się Lucjanowi Kuźniarowi, wtedy nowemu wicemarszałkowi województwa.
Policjanci z CBŚ zajęli się więc firmą żony Kuźniara. Jak ustalili nasi dziennikarze, specjalną operację wszczęto po tym, jak poseł Bury na nieformalnym spotkaniu przekazał informacje dotyczące nieprawidłowości finansowych w firmie żony samorządowca.
Jeśli Jan Bury miał informacje o nieprawidłowościach w firmie żony wicemarszałka, powinien organom ścigania złożyć formalne zawiadomienie. Jeśli tego nie zrobił, zachował się jak tajny informator policji - tłumaczą nam nasi informatorzy.
W całej sprawie afery podkarpackiej pojawia się również wątek tajemniczej, odręcznej notatki autorstwa gen. Schosslera, sporządzonej na firmowym papierze jednego z rzeszowskich hoteli - to tam spotkał się z nim poseł Bury. Teraz ten aspekt bada prokuratura w Katowicach.
Sam generał Mirosław Schossler potwierdza fakt tego nieformalnego spotkania, jednak nie chce zdradzić nazwiska informatora.
Różne wątki afery podkarpackiej prowadzą dwie prokuratury: warszawska i katowicka.
Jak ustaliliśmy, prokuratura apelacyjna w Katowicach bada jeden z najbardziej tajnych wątków afery podkarpackiej - sprawę korupcji politycznej, wykorzystywania stanowisk publicznych do swoich celów. To właśnie w tym wątku katowiccy śledczy zażądali do Komendy Głównej Policji przesłania całości dokumentacji działań podjętych przez CBŚ w sprawie domniemanych nieprawidłowości w firmie żony Lucjana Kuźniara. Śledczym przesłano notatkę i informację, jakie sporządził wiceszef CBŚ Rafał Derlatka na podstawie rozmowy z generałem Schosslerem, który wcześniej spotkał się z Burym.
Prokuratorzy po zapoznaniu się z nią poprosili o materiał źródłowy, czyli zapiski, jakie zrobione były na papierze firmowym rzeszowskiego hotelu. Dostali je kilkanaście dni później.
Teraz śledztwo nabiera tempa. Według naszych informacji, prokuratorzy przesłuchują już policjantów, którzy pracowali nad tą sprawą.
Sam generał Schossler określa swoje relacje z Burym jako "koleżeńskie". Poseł PSL i wiceszef policji razem studiowali, mieszkali przez dwa lata w jednym akademiku. Utrzymują kontakty nie tylko telefoniczne, zdarzało się, że razem biesiadowali.
(abs, mal)