Do stołu rozmów o koalicji zasiedli wczoraj eksperci ekonomiczni PiS-u i Platformy Obywatelskiej. Towarzyszyli im desygnowani na premiera - Kazimierz Marcinkiewicz, i wicepremiera, Jan Rokita. Skład nowego rządu poznać mamy w piątek.
Po wygranej Lecha Kaczyńskiego, to PO postawiła warunki – chce dostać więcej. Oczekujemy znacząco większych ustępstw programowych ze strony Prawa i Sprawiedliwości, niż oczekiwalibyśmy w wypadku wygranych wyborów prezydenckich przez PO. To chyba oczywiste, taka jest logika sytuacji - mówił Jan Rokita. Kandydat na wicepremiera żąda ustępstw programowych, gwarancji stabilności budżetu, a także większej liczby stanowisk.
Sprawa nie jest tak oczywista dla PiS-u. Nie mówmy o ustępstwach, mówmy o równowadze. Tylko równowaga, zarówno w układzie programowym jak i personalnym, jest gwarantem rządu koalicyjnego i pozwoli wykorzystać siłę koalicji i prezydenta - odpowiadał Marcinkiewicz. Na razie jego partia nie zamierza rozszerzać oferty dla PO. Ta ostatnia ma dostać resorty gospodarki, spraw zagranicznych, obrony, zdrowia i edukacji. A decyzja o tym, czy PO na pewno wejdzie do rządu, ma zapaść jutro.