Jest postęp i dobra wola, ale kompromisu w sprawie Traktatu Lizbońskiego wciąż brak. To efekt spotkania na szczycie premiera i prezydenta. Kolejne w sobotę. Lech Kaczyński potrzebuje czasu do namysłu, a raczej do tego, by przekonać swojego brata do poparcia ustawy ratyfikacyjnej w rządowej wersji. Tego oczekuje od niego Platforma.
PO i PiS mówią, że chcą kompromisu. Trudno go jednak szukać, skoro rządzące ugrupowanie wyraźnie daje znać, że kompromis może zostać osiągnięty tylko na jego warunkach. Prawo i Sprawiedliwość nie ma już jednak zbyt dużego pola do manewru wobec silnego oporu partii Tuska. Politycy Platformy Obywatelskiej dają bowiem wyraźnie do zrozumienia, że prezydenckie poprawki do ratyfikacji, jeśli nie wycofa ich sam Lech Kaczyński, i tak trafią do kosza, bo są niekonstytucyjne i nie przepuści ich sejmowa komisja ustawodawcza. Oznacza to prawdopodobnie, że PiS będzie musiał zgodzić się na wymuszony przez PO kompromis i poprzeć proponowaną przez tą partię uchwałę. Jeśli się na to nie zdecyduje, to czeka nas ryzykowne ze względu na frekwencję referendum, a na to nie chce się zgodzić żadna partia.
Jest dobra wola co do samego celu strategicznego, jakim jest ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego - powiedział po czwartkowym spotkaniu z prezydentem Donald Tusk. Szef rządu zaznaczył, że Kaczyński prosił, aby jeszcze kilkadziesiąt godzin dać mu na pracę, aby przekonać polityków opozycji i PiS do jakiegoś wariantu umożliwiającego wspólne przegłosowanie Traktatu. Premier nie wykluczył, że będzie jeszcze rozmawiał z prezydentem w sprawie ratyfikacji telefonicznie lub osobiście. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Burzyńskiej:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kompromis został osiągnięty, rozmowa będzie kontynuowana - stwierdził Lech Kaczyński. Prezydent jeszcze raz podkreślił, że jest za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego: Uważam, że został on wynegocjowany (…) dobrze. Polska osiągnęła w trakcie tych negocjacji kilkanaście bardzo zasadniczych i mniejszych sukcesów.
Kiedy dojdzie do głosowania nad ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego? Jeszcze wczoraj mowa była o najbliższym wtorku. Ta data byłaby realna, gdyby prezydent i PiS wycofali swoje projekty ustaw, którymi chcą obwarować ratyfikację. Tak się jednak nie stało. Prezydent poprosił o kilkadziesiąt godzin do namysłu. Potem zapewne dojdzie do kolejnego spotkania na szczycie i kolejnej próby doprowadzenia do kompromisu. Ten taniec potrwa jeszcze przez kilka dni, stąd prawdopodobnie do głosowania nad ratyfikacją dojdzie dopiero za dwa tygodnie. Posłuchaj relacji Agnieszki Milczarz:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Partia Jarosława Kaczyńskiego domaga się, by w ustawie ratyfikacyjnej znalazł się zapis o konieczności uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od zapisów Traktatu Lizbońskiego, dotyczących kompromisu z Joaniny oraz protokołu brytyjskiego ograniczającego stosowanie Karty Praw Podstawowych. Taki zapis znalazł się w prezydenckim projekcie ustawy ratyfikacyjnej oraz w poprawce autorstwa PiS do rządowego projektu ustawy ratyfikacyjnej. Sprzeciwia się temu PO. Według polityków tej partii, propozycje PiS i prezydenta są niekonstytucyjne.
W czwartek wieczorem nie odbyło się posiedzenie połączonych komisji: Spraw Zagranicznych i do spraw Unii Europejskiej, na którym posłowie mieli zająć się rządowym projektem ustawy o ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Szef komisji spraw zagranicznych Krzysztof Lisek uznał argumenty Prawa i Sprawiedliwości, ze zwołanie posiedzenia połączonych komisji odbyło się ze złamaniem sejmowych procedur. Komisje zajmą się projektem w przyszłym tygodniu.