Nowowybrane jugosławiańskie władze zapowiadają wszczęcie śledztwa, które może doprowadzić do postawienia byłego prezydenta Slobodana Miloszewicia przed sądem za doprowadzenie kraju do ruiny.
Według desygnowanego na premiera po zwycięskich wyborach, jednego z liderów Demokratycznej Opozycji Serbii Zorana Djindjicia będzie to jeden z priorytetów nowego rządu. Nie powiedział jednak czy nowe władze zdecydują się na ekstradycję Miloszewicia do Hagi, by stanął przed Trybunałem, który oskarżył go o zbrodnie wojenne. Nie wiadomo też kiedy Belgrad rozpocznie dochodzenie przeciwko Miloszewiciowi. Jednak według Djindjicia to kwestia kilku tygodni. Djindjić podkreśla, że Miloszewić musi odpowiedzieć przed własnym narodem za wszystkie popełnione zbrodnie, korupcję i sfałszowanie wyborów.
Tymczasem mieszkańcy Serbii dostali wczoraj niedobrą wiadomość. Minister do spraw energetyki zapowiedział, że większość post-Miloszewiciowej ery będą musieli spędzić w ciemnościach. Brak energii elektrycznej zmusza bowiem rząd do coraz częstszego wyłączania prądu. Czterogodzinne przerwy w dostawach energii zaczęły się już w ubiegłym tygodniu - od poniedziałku mają się stać trzykrotnie częstsze i dłuższe. Już wczoraj prądu nie miało 75 procent mieszkańców Serbii.
00:05