Będzie nowy sposób liczenia wyborczych głosów i większa liczba obwodowych komisji - projekt nowelizacji ordynacji wyborczej jest już gotowy. Politycy PiS-u zapowiadają, że trafi do Sejmu w ciągu dwóch tygodni - ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM. Projekt to realizacja pomysłów na organizację wyborów, które podczas objazdu kraju prezentuje prezes Jarosław Kaczyński. W przepisach nie będzie jednak realizacji postulatów Państwowej Komisji Wyborczej.

REKLAMA

Zapowiadane już od dawna przepisy zostaną przesłane do Sejmu w ciągu dwóch tygodni, a więc zapewne jeszcze przed najbliższym posiedzeniem planowanym na ostatni tydzień listopada. Projekt ustawy ma tak naprawdę na nowo opisać procedurę liczenia głosów w obwodowych komisjach wyborczych.

Wielokrotnie podczas spotkań w regionach mówił o tym prezes Jarosław Kaczyński. Przewodniczący komisji miałby prezentować wszystkim członkom każdą kartę wrzuconą do urny wraz z ujawnieniem, na kogo został oddany głos. Wtedy też cały zespół kolegialnie decydowałby o ważności lub nieważności głosu. Obecnie w praktyce prace komisji odbywają się często w mniejszych grupach - tak, by przyspieszyć proces liczenia.

Kamera w każdym lokalu wyborczym

Część specjalistów z zakresu prawa wyborczego wskazywała, że proponowane przez PiS rozwiązanie jest nierealistyczne i doprowadzi do wielogodzinnego liczenia głosów. Osoba z kierownictwa PiS w nieoficjalnej rozmowie zapewnia reportera RMF FM, że przewidziany w projekcie ustawy proces "nie będzie wydłużał prac komisji".

Te mają być od teraz rejestrowane. W każdym lokalu znajdzie się kamera, która udokumentuje proces liczenia głosów.

To kolejna już próba PiS-u wprowadzenia rejestracji prac komisji. Poprzednia wylądowała w koszu. W 2018 roku Sejm przyjął nowelizację, która wprowadzała kamery do lokali wyborczych. Przepis mówił nawet o "transmisji z lokalu wyborczego za pośrednictwem publicznie dostępnej sieci elektronicznego przekazywania danych". Państwowa Komisja Wyborcza w tym samym roku, już po przyjęciu przepisów, alarmowała, że nie ma wystarczających środków, by wyposażyć wszystkie komisje w kamery. Problem rozwiązał się sam, bo Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych stwierdził, że rozwiązanie narusza unijną dyrektywę RODO, a PiS w kolejnej nowelizacji rozwiązanie usunęło.

Tym razem partia chce jedynie rejestracji prac komisji (od zamknięcia lokalu do sporządzenia protokołu), bez transmisji w internecie. Politycy liczą, że w ten sposób ominą niezgodność z unijnym prawem. Materiał z prac komisji miałby służyć jedynie do celów dokumentacyjnych i pomagać przy rozstrzyganiu protestów wyborczych.

Nie wiadomo jednak, czy Krajowe Biuro Wyborcze otrzyma dodatkowe środki na zakup sprzętu i jak długo nagrania miałyby być przechowywane. W 2018 roku GIODO wskazywał, że okres ten nie powinien być dłuższy niż czas rozstrzygania protestów wyborczych, czyli 3 miesiące.

Większa liczba lokali wyborczych

Zmian w samej ordynacji, sposobie wybierania posłów i senatorów oraz podziale mandatów - według zapewnień kierownictwa PiS - nie będzie, ale w ustawie otwarta zostanie możliwość zwiększenia liczby obwodowych komisji wyborczych, czyli lokali, w których oddajemy głosy. O tym także prezes Kaczyński wspominał wielokrotnie. Obecnie - jak twierdzi szef PiS - wiele osób rezygnuje z udziału w wyborach ze względu na odległość do najbliższej komisji. Problem ten dotyka głównie mniejsze ośrodki, a już najbardziej te wykluczone transportowo.

Do 2018 roku podziałem regionów na obwody zajmowały się samorządy, bo to one organizują wybory i to w należących do nich budynkach tworzone są najczęściej komisje wyborcze. Po nowelizacji (tej samej, w której wprowadzono zapisy o internetowej transmisji) kompetencję tworzenia obwodów przekazano w ręce komisarzy wyborczych. Kodeks wyborczy stanowi jasno, że "stały obwód powinien obejmować od 500 do 4000 mieszkańców". PiS chce obniżyć dolną granicę i w ten sposób wymusić utworzenie dodatkowych lokali wyborczych. Najwięcej nowych komisji powstanie poza ośrodkami miejskimi - tam, gdzie PiS spodziewa się największego poparcia.

Partia nie planuje za to uwzględniać zmian, które postuluje Państwowa Komisja Wyborcza. Na podstawie najnowszych danych ludnościowych Głównego Urzędu Statystycznego PKW zaproponowała zmianę w podziale mandatów wybieranych w poszczególnych okręgach. Komisja informuje, że dysproporcja między liczbą mieszkańców a liczbą wyłanianych posłów zachodzi aż w 21 spośród 41 okręgach sejmowych. Szczegółowe wyliczenia PKW przesłała marszałek Sejmu. W 11 okręgach proponuje odjęcie po jednym mandacie, w 9 dodanie po jednym, a w okręgu nr 20 (Warszawa II, tzw. obwarzanek) - doliczenie aż dwóch. Zgody PiS na takie zmiany jednak nie ma.

Sejm może się zająć przepisami już na najbliższym posiedzeniu, które rozpoczyna się 30 listopada. Pośpiechu jednak nie ma. Zmiany w ordynacji wyborczej należy uchwalić najpóźniej 6 miesięcy przed planowanym głosowaniem, czyli najpóźniej w kwietniu.