Nasłać policję na własnego posła czy nie nasyłać? Oto dylemat Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o Arkadiusza Mularczyka, kandydata PiS-u do Parlamentu Europejskiego. Wszystko z powodu filmików umieszczanych w serwisie You Tube.

REKLAMA

Koledzy Mularczyka obawiają się, że ten sposób prowadzenia kampanii może zostać zakwestionowany przez Państwową Komisję Wyborczą. Reklamówki bowiem kosztują, a te wrzucane do sieci nie są wliczane do oficjalnego rozliczenia. Sprawa jest badana. A co dalej?

Składa się wówczas wniosek do policji w tej sprawie - powiedział Mariusz Błaszczak, rzecznik klubu PiS. Tyle oficjalnie. Nieoficjalnie posłowie PiS-u zauważają, że troska o przejrzystość kampanii Mularczyka, kojarzonego ze Zbigniewem Ziobrą jest nieprzypadkowa. Mularczyk startuje w Warszawie, gdzie pisowską jedynką jest jeden ze spin-doktorów tej partii.