129 wniosków z deklaracją chęci wystawiania recept na pigułkę "dzień po" złożyli aptekarze z całej Polski w Narodowym Funduszu Zdrowia - dowiedział się reporter RMF FM Michał Dobrołowicz. To oznacza zainteresowanie na razie na poziomie jednego procenta, bo w całym kraju wszystkich aptek jest prawie 12 tysięcy.
Wnioski w sprawie recept aptekarze mogą składać od dokładnie tygodnia, czyli od 2 maja. Wciąż w Polsce nie ma aptek, w których od farmaceuty można dostać receptę na antykoncepcję awaryjną. NFZ nie podpisał jeszcze ani jednej umowy z aptekami.
Nasz reporter uzyskał zapewnienie od dyrektora Biura Komunikacji NFZ Pawła Florka, że wszystkie wnioski są dokładnie weryfikowane. Tempo weryfikacji zależy też od jakości tych wniosków i tego, czy wymagają ewentualnych korekt.
Jak ustalił nasz dziennikarz, są szanse, że pierwsi farmaceuci takie recepty będą mogli wystawić jutro, czyli w piątek.
W praktyce to oznacza, że receptę na antykoncepcję awaryjną wciąż może wystawić tylko lekarz po badaniu.
Lekarz bada ogólny stan zdrowia i całego pacjenta, a nie tylko pyta o tabletkę. Farmaceuta ma pytać tylko i wyłącznie o to - podkreśla w rozmowie z naszym reporterem ginekolog doktor Joanna Bonarek-Sztaba. Potrzebna jest kampania edukacyjna na temat tabletki "dzień po", powinniśmy budować świadomość. Jeżeli kobiecie wychodzi dodatni test ciążowy, ona nie powinna przyjmować tabletki. Jeżeli kobieta wie, w jakiej jest fazie cyklu i wie, że nie jest w ciąży, to jest to bezpieczne - dodaje.
W Naczelnej Izbie Aptekarskiej reporter RMF FM ustalił, że farmaceuci mają sporo wątpliwości w sprawie nowych przepisów i - między innymi - kwestii braku obowiązku posiadania zgody rodzica lub opiekuna prawnego osoby niepełnoletniej zgłaszającej się po receptę na antykoncepcję awaryjną. Z tego może wynikać małe zainteresowanie aptekarzy wystawianiem recept.
Na przykład w całej Warszawie farmaceuci złożyli sześć wniosków, a aptek w stolicy jest prawie 600.