Poznański piekarz znów w akcji! Wyruszył do Charkowa, by wspomóc jedną z jadłodajni we wschodniej części miasta. Jak wygląda pomoc i codzienne życie w Ukrainie? Opowiedział nam o tym Jacek Polewski.

REKLAMA

Jacek Polewski, znany też jako Piekarz z Buczy, zabrał ze sobą piec chlebowy, który w ciągu kilku dni ma stanąć w jednej z jadłodajni. Każdego dnia przychodzi do niej około czterech tysięcy mieszkańców Charkowa. Oprócz wypiekania chleba na bieżąco, piec ma służyć też do przygotowania się na spodziewany atak i odcięcie miasta przez Rosjan.

Oni nawet zbierają stary chleb i suszą go na słońcu. Potem gromadzą go w wielkich worach. Kiedy spytałem po co im to, usłyszałem, że taki suchar zamoczony w mleku lub herbacie pozwoli im przetrwać czas w kotle
- mówi Jacek Polewski.

Czego potrzebują mieszkańcy? Przede wszystkim żywności - makaronów, kasz i innych produków z długim terminem ważności, ale zamiast kupować je w Polsce i wysyłać na wschód, samorządy powinny przesłać pieniądze Ukrainie, gdzie mieszkańcy sami zadbają o dostawy. O to poznański piekarz będzie zabiegał po powrocie do Polski.

Tu nie chodzi o to, by kupować jedzenie w Polsce i potem TIR-em wysyłać do Ukrainy. TIR pojedzie 10 dni. Lepiej, by te pieniądze były wydane tutaj. To napędzi gospodarkę
- uważa Jacek Polewski.

Piekarz z Poznania o swojej wyprawie opowiada również na Facebooku.