"Chcemy jeszcze raz dyskutować z właścicielem Fiata Auto Poland o korekcie zapowiedzi zwolnień 1,5 tysiąca pracowników" - mówi wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński. Dodaje, że redukcja tak dużej liczby osób zatrudnionych w fabryce w Tychach może przynieść dramatyczne konsekwencje w innych gałęziach przemysłów zaopatrujących.

REKLAMA

Wicepremier Piechociński już wcześniej informował, że rząd we wtorek zajmie się sytuacją w polskim przemyśle motoryzacyjnym. Pójdziemy dobrze przygotowani - my, ministrowie gospodarki i pracy - na posiedzenie rządu we wtorek. Także w przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie z przedstawicielami branży motoryzacyjnej, chcemy tu przygotować wszelki możliwy pakiet rozwiązań, a także jeszcze raz dyskutować z właścicielem Fiata Auto Poland głęboką, istotną korektę tych zapowiedzi. Jak państwo wiecie, związkowcy proponowali program dobrowolnych odejść - powiedział Piechociński.

Wiceminister dodał, że redukcja tak dużej liczby osób zatrudnionych bezpośrednio przy montażu samochodów w największej fabryce w Polsce "może przenieść się z dramatycznymi konsekwencjami na inne gałęzie przemysłów zaopatrujących". Obok czołowych montowni czy fabryk samochodów jest w Polsce bardzo rozległy sektor tych, którzy dostarczają podzespoły i komponenty. (...) Te potencjalne 1,5 tys. miejsc mniej bezpośrednio w montażu samochodów w Tychach, to jest około 5 tys. miejsc pośrednio, stąd taka determinacja nie tylko załogi, związków zawodowych, ale i rządu, żeby utrzymać na jak najwyższym poziomie i produkcję i zatrudnienie w zakładzie Fiata - powiedział wicepremier.

Piechociński uściślił, że spotka się z przedstawicielami branży motoryzacyjnej, by poznać ich plany produkcyjne w przyszłym roku. Chce także dowiedzieć się, jak są realizowane deklaracje dotyczące inwestycji, w sytuacji, gdy rynek motoryzacyjny w Europie idzie w dół oraz jakie są rozwiązania antykryzysowe w ich krajach, które mogą być skuteczne.

Pracę ma stracić 1500 osób

Fabryka Fiata w Tychach zwolni 1,5 tys. osób W I kwartale 2013 r. fabryka Fiata w Tychach zmniejszy zatrudnienie o 1,5 tys. osób. Oznacza to, że pracę straci trzecia część obecnej załogi. Dyrekcja tłumaczy zwolnienia spadkiem sprzedaży aut. Związkowcy mówią, że to efekt utraty modelu panda.

Informacja o planowanych zwolnieniach pracowników wśród związkowców i obserwatorów rynku motoryzacyjnego była spodziewana od kilku miesięcy. Wczoraj Fiat Auto Poland oficjalnie potwierdził skalę zwolnień grupowych i poinformował o swoich planach związki zawodowe. Dzień wcześniej zamierzenia koncernu poznali samorządowcy.

Przedstawiciele związków byli zaskoczeni skalą zwolnień; dotąd nieoficjalnie wymieniało się liczbę około tysiąca pracowników. Analizy Fiata wykazały jednak, że przy spodziewanym w 2013 r. zmniejszeniu produkcji do poniżej 300 tys. aut (nieoficjalnie mówi się o produkcji 1,1 tys. aut na dobę, czyli ponad 250 tys. rocznie), fabryka nie będzie potrzebować aż 1,5 tys. obecnych pracowników.

Według związkowców, choć europejski rynek motoryzacyjny notuje spadki, faktycznym powodem redukcji zatrudnienia jest zaprzestanie z końcem br. produkcji w Tychach modelu panda classic, który był wiodącym modelem zakładu. Od 2003 r. w Tychach powstało ponad 2,15 mln aut tego modelu. Nowa panda wytwarzana jest od roku we włoskiej fabryce Pomigliano d'Arco pod Neapolem.

Fiat Auto Poland zatrudnia ponad 4,9 tys. osób, z czego przeszło 4,6 tys. w fabryce w Tychach. Według źródeł związkowych w ciągu minionych dwóch lat zatrudnienie zmalało o ok. 1,6 tys. osób - w drodze nieprzedłużania umów z pracownikami czasowymi lub zwolnień w niewielkich grupach (poniżej 30 osób), by nie były to zwolnienia grupowe.