Izraelski oficer oraz czterech Palestyńczyków zginęło w czasie izraelskiego szturmu na główną kwaterę przywódcy Palestyńczyków Jasera Arafata w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu. Co najmniej 13 osób jest rannych. Krwawy odwet za okupację Ramallah zapowiedzieli terroryści z LFWP i Hamasu.
Izraelski atak to odpowiedź na ostatnie zamachy palestyńskie. W środowym zamachu samobójcy w Netanii zginęło 20 osób, a w dwóch akcjach palestyńskich w ciągu ostatniej doby zginęło dalszych sześciu Izraelczyków.
Wojska nad ranem wkroczyły do głównej siedziby przywódcy Jasera Arafata w Ramallah, ale - według źródeł palestyńskich - żołnierze nie wdarli się do biura lidera Autonomii Palestyńskiej. Izraelczycy chcą – jak mówił premier tego kraju Ariel Szaron – całkowicie odizolować Arafata, obwinianego za ostatnią falę terroru. Palestyńczycy uznali tę akcję za wypowiedzenie wojny przez Izrael.
Telewizja Al-Jazeera przekazała apele "lokalnych przywódców władz Autonomii Palestyńskiej" o przystąpienie wszystkich Palestyńczyków do "oporu obywatelskiego". Strajki, demonstracje i antyizraelskie wystąpienia mają objąć cały rejon Autonomii. Jaser Arafat wykluczył możliwość poddania się. O gwałtownym wzroście napięcia na Bliskim Wschodzie opowiada korespondent RMF w Tel Awiwie, Eli Barbur:
Krwawy odwet za okupację Ramallah zapowiedzieli ekstremiści z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny. "Każdy Izraelczyk będzie celem Palestyńczyków" - twierdzi członek biura politycznego Frontu Maher Taher. Terroryści z Hamasu zapowiadają podjęcie walki z Izraelem na wszystkich frontach i we wszystkich punktach świata.
foto RMF
12:15