W co najmniej trzech miastach w północnym Peru trwają starcia policji i wojska ze strajkującymi pracownikami szkolnictwa, służby zdrowia i rolnikami. W przemówieniu telewizyjnym prezydent Alejandro Toldeo oświadczył, że przez najbliższe dni za porządek w kraju odpowiadać będzie armia.
Jednostki przeznaczone do tłumienia demonstracji usuwają zapory z najważniejszych dróg w kraju, a W Limie - stolicy Peru - do pilnowania budynków rządowych skierowano transportery opancerzone.
W przemówieniu telewizyjnym prezydent Alejandro Toldeo oświadczył: Zgodnie z nadanym mi prawem oraz Konstytucją ogłaszam wprowadzenie stanu wyjątkowego w kraju na okres 30 dni.
Wszystkie strajkujące grupy mają wspólny postulat - więcej pieniędzy. Nauczyciele i pracownicy służby zdrowia domagają się wyższych pensji, rolnicy - niższych podatków i wprowadzenia ceł ochronnych na importowaną żywność.
Toledo nie może jednak spełnić ich żądań, bo państwowa kasa jest pusta. W dodatku obecny prezydent ma wyjątkowo nikłe poparcie społeczne. Jego działania dobrze ocenia mniej niż 15 proc. Peruwiańczyków.
22:40