Nowoczesna zgłosiła w Sejmie zmiany w przepisach o związkach zawodowych. Według projektu – centrale związkowe mają obowiązkowo publikować sprawozdania finansowe, a firmy nie będą musiały udostępniać pomieszczeń do pracy związkowców. Najwięcej emocji budzi jednak opłacanie ich etatów wyłącznie ze składek członkowskich.
To jedna z trzech propozycji ustaw, które przygotowała Nowoczesna. Ryszard Petru wyjaśniał w Sejmie, że Nowoczesna nie jest przeciwko związkom zawodowym. Uważamy że związki zawodowe są potrzebne na poziomie zakładu pracy. (...) Mamy jednak duże wątpliwości co do tego, czy centrale związkowe nie za bardzo oderwały się od rzeczywistości. Przykładem były szaleństwa pana Piotra Dudy w hotelu nad Bałtykiem - mówił szef Nowoczesnej.
Wszystkie organizacje społeczne mają obowiązek przedstawiania swoich sprawozdań finansowych. Z tego są zwolnione związki zawodowe, a ostatnie doświadczenia pokazują, że dobrze byłoby, gdyby związki pokazywały na co wydają pieniądze. Nie tylko, by przygotowały sprawozdanie, ale także je upubliczniły - uzupełniał krakowski poseł Nowoczesnej, Jerzy Meysztowicz.
Teraz to pracodawca pokrywa koszty wynagrodzenia pracownika, który został oddelegowany do związku zawodowego. Dotyczy to przedsiębiorstw, w których taka organizacja liczy ponad 150 pracowników. Wtedy na taki związek przypada jeden etat. Chcemy, żeby wszystkie wynagrodzenia związkowców były pokrywane ze składek członkowskich, w myśl zasady - płacę i wymagam. Żeby ci członkowie na dole wymagali od swoich liderów, by dbali o ich wspólne interesy - wyjaśniał Jerzy Meysztowicz. To jednak nie oznacza, że na pracodawcy nie będą leżeć żadne obowiązki wobec związkowców. Chcemy, by pracodawca był zobligowany do udostępnienia pomieszczeń na działalność związkową, gdy zakład pracy dysponuje takim pomieszczeniem - uzupełniał poseł Nowoczesnej.
Kolejna zmiana dotyczy składek członkowskich. Teraz, jeśli związek zawodowy wystąpi o to do pracodawcy - to pracodawca jest zmuszony do odprowadzenia składek związkowych, potrącając je z pensji pracowników. My uważamy, że ta decyzja powinna być podjęta za obopólnym porozumieniem, w ramach porozumienia związku zawodowego z pracodawcą - dodawał Meysztowicz.
Jan Guz jest już po rozmowie z szefem drugiego z największych związków zawodowych. Jak relacjonuje szef OPZZ - także przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda, chce rozmawiać o zmianach w ustawie. My wiemy, jak to funkcjonowało przez lata i chcemy to rozpatrywać łącznie z organizacjami pracodawców - mówi Guz. Rozumiemy niekiedy potrzebę nowelizacji, ale akurat nie w tym, co proponuje Nowoczesna. Ta partia stawia nieprawdziwe tezy. Mamy upubliczniać sprawozdania? To są pieniądze prywatne. Szef OPZZ przywołuje też badania GUS dotyczące finansów związków zawodowych, które powstały półtora roku temu na zlecenie poprzedniego rządu. Po opublikowaniu tego dokumentu nie było żadnej sensacji, nikt się nawet o tym nie zająknął. Bo związki w ponad 90 procentach zajmują się działalnością socjalną, prawną, opiniowaniem zwolnień. Dzisiaj to szczególna potrzeba, choćby w przypadku zmiany ustawy o mediach publicznych - wyjaśnia Jan Guz.
Związkowcy podkreślają, że proponowane zmiany mogą naruszać kilka istniejących już przepisów, między innymi 135. Konwencję Międzynarodowej Organizacji Pracy. Jeśli pan Petru chce się zmierzyć z konwencjami i międzynarodowymi traktatami - proszę bardzo! Ale niech nie zmierza do łamania prawa międzynarodowego, o którym tak dużo mówi na różnych manifestacjach. Niech nie łamie demokracji i spojrzy na Konstytucję, gdzie związki zawodowe mają swoje zapisy. Pytanie jaki cel temu przyświeca? W Polsce związki zawodowe są dosyć słabe, jedne z najsłabszych w Europie, a projekt Nowoczesnej jeszcze bardziej je osłabia. Pracodawca nie rozlicza służbowej podróży, a związkowiec musi brać delegację w zęby. Te projekty to nie tylko osłabienie związków zawodowych, ale osłabienie demokracji w Polsce - dodaje szef OPZZ.
Poza propozycjami zmian w ustawie o związkach zawodowych, Nowoczesna złożyła też projekt o zniesieniu ciszy wyborczej oraz o finansowaniu partii politycznych nie tylko z budżetu państwa, ale w połowie przez dobrowolne wpłaty samych wyborców.
***
O kontrowersjach wokół związków zawodowych rozmawialiśmy ze sprawozdawcą propozycji Nowoczesnej, posłem Jerzym Meysztowiczem.
Romuald Kłosowski: Skąd nawoływania o przejrzystości skoro i tak największe związki zawodowe, przedstawiają swoje sprawozdania finansowe?
Jerzy Meysztowicz: Tak, ale teraz ma to być obowiązkowe. Chodzi o przejrzystość. W tym roku jest tak, w przyszłym może być inaczej.
Ale wspominana przez Was "Solidarność" składa oświadczenia finansowe i nie ma to żadnego wpływu na działanie związku?
Ja nie mówię, że coś od razu wyniknie w tych sprawozdaniach. Ale może przyjść inny szef, który uzna, że pokazywanie sprawozdań finansowych nie jest najlepszym pomysłem.
Rozmawiałem ze związkowcami i mówią, że w udostępnianiu pomieszczeń przez pracodawców nic się nie zmienia, że do tej pory też byli przychylni i nieprzychylni prezesi.
To są bardzo indywidualne przypadki. Ja z kolei znam przypadek, kiedy związkowcy zajęli bardzo ładną salę i stwierdzili, że będą tam urzędować. Ta sprawa skończyła się w sądzie. Ale nie zakładam złej woli ze strony związkowców. Chodzi o to, by doprowadzić do sytuacji, kiedy dialog z pracodawcą jest pełny. Bo w wielu zakresach to przymuszanie pracodawcy. Porozumienie jest dużo bardziej rozsądne.
A nie obawia się Pan tego, że finansowanie etatów związkowych wyłącznie ze składek pracowniczych, doprowadzi do upadku związków zawodowych?
Absolutnie nie. Tym bardziej, że mówimy o jednym etacie w związkach zawodowych, w których jest ponad 150 osób. Nie wydaje mi się, by był problem z utrzymaniem takiego etatu przez pracowników.
Dobrze, jeśli każdy z nich zapłaci po 10 złotych, to mamy 1500 złotych pensji.
To powiedzmy, że związkowcy dołożą po trzy złote i mamy najniższą pensję krajową. Nie wiem, jakie są składki w poszczególnych zakładach. Tym bardziej, że mówimy o liderach związków, które mają kilkuset członków. A proszę też zwrócić uwagę, że bardzo często związki zawodowe prowadzą także działalność gospodarczą, obsługują pracodawcę, na co im pozwala prawo. Chociażby przykład hotelu nad morzem, gdzie przebywał pan Piotr Duda. To hotel, który przynosi spore zyski. I nie widzę problemu, żeby zamiast fundować apartament za kilka tysięcy złotych, te środki były właśnie przeznaczone na etaty.
(dp)