Nigdy nie kontaktowałem się z Lwem Rywinem telefonicznie, ani w żadnej innej formie - oświadczył przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę Rywina marszałek Senatu Longin Pastusiak. Jego oświadczenie wywołało sporo zamieszania.
Marszałek Pastusiak stwierdził, że połączenia widoczne w billingach rozmów to dzieło żony i córki marszałka, które dzwoniły do jego syna. Oświadczam, że mój syn, Feliks Pastusiak, pracuje od 11 lat w firmie Heritage Films na stanowisku specjalisty. Rozmowy telefoniczne, które poseł Rokita określił jako rozmowy marszałka Pastusiaka z Lwem Rywinem były to jedynie rozmowy telefoniczne mojej żony i córki do pracującego w tej firmie mojego syna Feliksa, oraz od syna do matki i siostry - oświadczył Pastusiak.
Marszałek uderzył też bezpośrednio w posła Rokitę, który chciał, by Pastusiak stanął przed komisją: To wezwanie to ośmieszanie instytucji, której przewodniczę - mówił Pastusiak, a wypowiedź Jana Rokity jest stwierdzeniem kłamliwym, nierzetelnym, opartym na niesprawdzonych
faktach.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Poseł Rokita zagroził nawet rezygnacją z prac w komisji. Jego zdaniem przewodniczący Nałęcz nie zainterweniował, gdy marszałek mówił o Rokicie. Całości bałaganu dopełniła posłanka Renata Beger, która zaczęła przekazywać marszałkowi Pastusiakowi tajemnicze kartki. Później wypytywała się o ich treść. To z kolei zdenerwowało pozostałych członków komisji, którzy nie znali treści owych notatek. Z rachunków posłanki Samoobrony wynikało, że marszałek posiada 9 telefonów komórkowych i tyle samo stacjonarnych. Wszystko wskazuje na to, że posłanka Beger po prostu się pomyliła...
foto Archiwum RMF
11:20