"To Stany Zjednoczone ponoszą główną odpowiedzialność za wczorajsze izraelskie bombardowania terenów Autonomii Palestyńskiej, w których zginęło 12 osób”. Tak twierdzi palestyński minister informacji Jasser Abed Rabbo. Wczorajszy atak nie zostałby przeprowadzony bez poinformowania o tym administracji amerykańskiej - oświadczył. Zarzuty władz Autonomii są śmieszne - skomentował przedstawiciel dyplomatyczny USA w Izraelu.

REKLAMA

Izraelskie myśliwce F-16, śmigłowce i okręty ostrzelały pozycje sił palestyńskich w Strefie Gazy. Niektóre z rakiet spadły niedaleko siedziby Jasera Arafata. Zarzuty władz Autonomii są śmieszne - skomentował przedstawiciel dyplomatyczny USA w Izraelu. Naloty były odwetem za wczorajszy samobójczy zamach w izraelskiej Natanii. Palestyński terrorysta zdetonował bombę przed wejściem do zatłoczonego centrum handlowego, zginęło sześciu Izraelczyków i zamachowiec. Ponad 70 osób zostało rannych. Po raz pierwszy w akcjach przeciwko Palestyńczykom Izrael wykorzystał myśliwce. Przedstawiciele rządu premiera Ariela Szarona uzasadnili tak gwałtowny atak powagą zamachu w Natanii i zapowiedzieli, że nie zawahają się przed ponownym użyciem myśliwców na terytoriach okupowanych.

Dziś izraelskie helikoptery szturmowe ponownie ostrzelały budynki władz palestyńskich w miejscowościach Dżenin i Tulkarem na Zachodnim Brzegu. 15 osób zostało rannych. Przedstawiciele izraelskiej armii poinformowali, że ostrzelane obiekty to siedziby terrorystów. Tymczasem sekretarz Ligi Arabskiej, generał Amir Mussa wezwał do udzielenia Palestyńczykom natychmiastowej ochrony międzynarodowej przed izraelskimi "zbrodniami wojennymi". W trwających od września zeszłego roku izraelsko-palestyńskich starciach, zginęło już ponad 550 osób.

foto EPA

19:20