Prezydent USA George W. Bush ogłosił swój plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu. Nie jest to szczegółowy harmonogram negocjacji ani dokładny plan tworzenia państwa palestyńskiego. Są to raczej ogólne ramy wyznaczające amerykańskie stanowisko wobec konfliktu bliskowschodniego i perspektyw jego rozwiązania.
Bush oświadczył, że pokój wymaga nowego kierownictwa palestyńskiego - jeśli Palestyna będzie mieć nowe władze, USA poprą powstanie państwa palestyńskiego. Prezydent USA wezwał więc do wyborów i do stworzenia nowej konstytucji. Mówił, że instytucje międzynarodowe są gotowe pomóc gospodarczo Palestynie, ale wolność gospodarki wymaga wolnego rządu.
Prezydent USA zaznaczył jednak, że nie poprze powstania państwa palestyńskiego, dopóki władze Autonomii nie podejmą rzeczywistej i efektywnej walki z terroryzmem.
Pod adresem Izraela George W. Bush powiedział, że popiera jego prawo do obrony, ale oczekuje znaczących kroków na rzecz pokoju: wycofania wojsk z terytoriów palestyńskich, wstrzymania osadnictwa na Zachodnim Brzegu i odmrożenia palestyńskich aktywów.
Bush mówił też, że oczekuje, iż postawa krajów arabskich pomoże doprowadzić do trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie. Według Waszyngtonu, jeśli warunki postawione przez Busha zostaną spełnione, tymczasowe państwo palestyńskie mogłoby powstać już w ciągu najbliższych osiemnastu miesięcy.
Strategia prezydenta Busha miała zostać przedstawiona już w ubiegłym tygodniu, jednak z powodu dwóch palestyńskich zamachów prezentacja została przełożona. O nowej propozycji Białego Domu posłuchaj w relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego:
Izrael z zadowoleniem przyjął wystąpienie prezydenta USA. Zdaniem obserwatorów rząd Ariela Szarona będzie miał teraz wolną rękę, by kontynuować operacje antyterrorystyczne na Zachodnim Brzegu, a być może także w Strefie Gazy. Stały korespondent RMF na Bliskim Wschodzie Eli Barbur przejrzał prasę pod kątem wystąpienia Busha, posłuchaj:
Strona Palestyńska uznała, że strategia Busha może być krokiem w dobrym kierunku. Główny palestyński negocjator Nabil Shaath przyznał jednak, że za każdym razem, gdy Bush mówił o Palestyńskiej Autonomii, jego ton stawał się ostrzejszy.
Prezydent Arafat gotów jest stanąć w wyborach, sprawdzić, czy Palestyńczycy będą ponownie chcieli dać mu mandat władzy. A prezydent Bush, który tak wiele mówi o demokracji, z pewnością nie wystąpi przeciwko, jeśli Palestyńczycy demokratycznie znowu wybiorą Arafata - mówił Shaath.
Foto: Archiwum RMF
10:20