Powiatowy Lekarz Weterynarii w Kołobrzegu został powiadomiony o padłych dzikach, utopionych w rzece Parsęta. Na znalezisko 3 kwietnia natrafiła straż gminy Dygowo w województwie zachodniopomorskim. Rosja domaga się od polskich służb weterynaryjnych pełnej informacji na temat padłych zwierząt.

REKLAMA

Jak czytamy na stronie straży gminnej, z uwagi na zagrożenie epidemiologiczne niezwłocznie wydobyto padlinę.

Łącznie na odcinku rzeki od Wrzosowa do Ząbrowa wydobyto 14 padłych dzików oraz psa.

Zagadką pozostaje w jakich okolicznościach zwierzęta w takiej ilości znalazły się w rzece. Straż gminna przypuszcza, że zimą usiłowały watahą sforsować zamarzniętą rzekę i załamał się lód.

Służby weterynaryjne nie pobrały próbek z martwych dzików. Padlina została odebrana przez firmę zajmującą się utylizacją. Rzeka została objęta doraźnym monitoringiem.

Teraz Rosja domaga się od polskich służb weterynaryjnych pełnej informacji na temat padłych dzików. Na stronie swego nadzoru weterynaryjnego i fito-sanitarnego Rosjanie żądają przesłania im pełnych wyników badań tych zwierząt. Zarzucają też Komisji Europejskiej, że "zamiast rozwiązywać problemy chorób zwierząt na swym terytorium zaskarżyła Rosję do Światowej organizacji Handlu ".

Chodzi o skargę dotyczącą rosyjskiego embarga na europejską wieprzowinę w związku z wykryciem afrykańskiego pomoru świń w Polsce i na Litwie.

(j.)