Nasz apel jest zbędny - taką zaskakującą wypowiedź usłyszeliśmy od szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Krzysztof Bukiel skomentował w ten sposób apel umieszczony na stronach OZZL, w którym związek zawraca się do lekarzy, by nie zatrudniali się w szpitalach, w których nie dostaną podwyżek.
Związek pisze wręcz: "Jeśli nie chcesz być narzędziem za pomocą którego rządzący chcą zmusić lekarzy do niewolnictwa wobec państwa i polityków - nie powinieneś się zgłaszać na oferty zatrudniania w tych miejscach". Poniżej znajduje się liczba kilkudziesięciu placówek.
Dlaczego styl apelu jest tak ostry? Dopasowujemy się do stylu narzuconego nam przez rządzących. Rządzący politycy nie szanują ludzi, którzy prowadzą merytoryczną, spokojną dyskusję - odpowiada Bukiel. Na pytanie, czy nie jest to wykorzystywanie argumentów lekarzy do własnej kampanii wyborczej (Bukiel staruje w wyborach parlamentarnych), szef OZZL zaprzecza.
Protestujący lekarze stracili zdrowy rozsądek i zapomnieli o pacjentach - tak dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Tychach mówi o czarnej liście szpitali - opublikowanej w Internecie przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Tyski szpital znalazł się na tej liście, jako ten, w którym medykom nie udało się wynegocjować podwyżek: Jeżeli koledzy lekarze chcą budować autorytet na takiej zasadzie, że my pokażemy kto tutaj rządzi w tym szpitalu, a odbywa się to kosztem stresu całej załogi, a przede wszystkim pacjentów, to ja się pytam gdzie myśmy jako lekarze zaszli - mówi Szczepan Bołdys, dyrektor szpitala.
Dyrektorzy szpitali na Podlasiu – a ten apel dotyczy 5 placówek – twierdzą, że to cios poniżej pasa. Apel o to, by lekarze nie zatrudniali się w placówkach, w których nie doszło do ugody z lekarzami to uderzenie w pacjentów. Jeśli lekarze dostosują się do apelu zostają bez medycznej alternatywy.
Na liście opublikowanej przez OZZL znajduje się w sumie 41 placówek. W najbliższy poniedziałek okaże się, czy lekarze potraktowali ten apel poważnie.