Supernowoczesny symulator kierowania statkiem dostali do dyspozycji studenci Akademii Morskiej w Szczecinie. Będą się na nim szkolić studenci Wydziału Nawigacyjnego, przyszli oficerowie i kapitanowie statków.
Symulator zastąpił system używany na uczelni od 30 lat. To technologiczny skok. Studenci mają do dyspozycji 4 mostki kapitańskie, na których na ekranach wyświetlany jest obraz z 15 różnych akwenów. Wszystko wygląda podobnie jak na prawdziwym statku. Jest koło sterowe, przekładnie, dzięki którym można zwiększać lub zmniejszać prędkość. Monitory pokazują dodatkowe funkcje. Można jednym przyciskiem sięgnąć po lornetkę, żeby sprawdzić, co znajduje się na trasie statku.
Akademia Morska w #Szczecin ma najnowoczeniejszy symulator statku. Mona nawet taranowa inne jednostki lub szale motorwk @RMF24pl pic.twitter.com/9YOgW30IF3
aneta_l9 lutego 2017
Możemy też wyjść na skrzydło mostka i obejrzeć co się za statkiem dzieje - mówi dr inż. Wiesław Juszkiewicz, zastępca dyrektora Instytutu Inżynierii Ruchu Morskiego. A to co się dzieje, zależy od prowadzącego szkolenie wykładowcy. Za pomocą swojego komputera może on dowolnie sterować sytuacją na morzu.
Możemy skomplikować sytuację tak, że faktycznie nikt by nie przejechał, ale nie na tym to polega. Symulator ma szkolić w pewnych typowych sytuacjach i staramy się te sytuacje tak zasymulować, jak to się na morzu odbywa. Staramy się nie przerysowywać - mówi dr Juszkiewicz.
Możliwości jest jednak sporo. Symulator pozwala sterować 20 rodzajami statków, od masowca po łódź motorową ratownictwa morskiego. Na morzu może pojawić się 30 różnych jednostek, statków różnych typów i wielkości, od wielkich gazowców po żaglówki. Do tego można dowolnie zmieniać pogodę. Fale w programie mogą mieć nawet 10 metrów wysokości.
Mogę dodać i wiatr i opady deszczu. Możemy zasymulować burzę, śnieżycę, nawet na Gibraltarze przy 20 stopniach Celsjusza może padać śnieg. Mogę wywołać nawet burzę piaskową - mówi wykładowca. Symulator pozwala też sprawdzić się w sytuacjach awaryjnych. Możliwe jest zderzenie się statków. I chociaż żadnej jednostki nie da się zatopić, to siły fizyki działają prawie jak w rzeczywistości. Dla studenta jest wtedy koniec ćwiczenia. Takie szkolenie przydaje się przyszłym marynarzom bardzo. Sprawdzał się także poprzedni, choć już przestarzały sprzęt.
Mój pierwszy kontrakt zakładał przepłynięcie przez Cieśniny Duńskie. Miałem je "opływane" na symulatorze i dosyć spokojnie mi się tę nawigację prowadziło - dodaje dr Wiesław Juszkiewicz. Na symulatorze ARPA będzie się szkolić 700 studentów uczelni oraz zawodowi nawigatorzy, którzy umiejętności będą tu doskonalić na szkoleniach.