Szykują się oszczędności w amerykańskiej armii. Sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld chce zlikwidować 33 duże bazy wojskowe i ponad 130 mniejszych instalacji na terenie całego kraju.
Zabieg pozwoli zaoszczędzić 50 miliardów dolarów w ciągu 20 lat, wywołuje jednak sporo kontrowersji. Projekt Donalda Rumsfelda niepokoi nie tyle żołnierzy, co ich rodziny. Likwidacja bazy może się bowiem wiązać z koniecznością przeprowadzki, czasem na drugi koniec kraju. Dla mieszkańców miasteczek, leżących w pobliżu baz, ich rozwiązanie może być zapowiedzią znacznego wzrostu bezrobocia. Bazy stanowią bowiem centra, wokół których powstało wiele miejsc pracy. Ostrą walkę w ich obronie zapowiedziało już kilku gubernatorów.
Choć może to dziwić, amerykańskiej armii oszczędności są bardzo potrzebne. Tej sytuacji nie zmienia fakt, że co roku budżet na obronność, planowany odrębnie od budżetu na wojnę, jest zwiększany. Jednak utrzymanie stanu armii i nowoczesnego sprzętu na stałym wysokim poziomie wymaga ciągle rosnących nakładów. Drugim argumentem Pentagonu jest zmieniający się charakter wojen, które nie wymagają już użycia armii liczebnej, a wyjątkowo nowoczesnej.