Nie żyje Jan Olszewski. Były premier miał 89 lat. Kilka dni temu trafił do szpitala, po tym jak zasłabł w domu. Przypominamy ostatnią rozmowę z Janem Olszewskim w RMF FM - przeprowadzoną 4 czerwca 2016 roku, z okazji 27. rocznicy wyborów parlamentarnych przeprowadzonych po uzgodnieniach Okrągłego Stołu.
Myślę o tym dniu 4 czerwca w 2 perspektywach: Przed 4 czerwca 1992 roku był 3 lata wcześniej 4 czerwca 1989 roku, który był rzeczywiście dniem ważnym. Kontraktowe wybory uważałem za obelgę, ale nie doceniłem Polaków - tak 4 czerwca 2016 roku oceniał Jan Olszewski, Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Trudno to traktować jako święto wolności. Raczej święto żałoby po wolności - dodawał. Od początku uważałem, że siadamy do rozmów z komunistami o wiele za wcześnie. Jeżeli 4 czerwca byłby świętem państwowym, to byłoby to święto straconych okazji dla całego narodu - uważał były premier.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Krzysztof Ziemiec: Były premier Jan Olszewski jest naszym gościem. Dzień dobry panie premierze.
Jan Olszewski: Dzień dobry państwu, dzień dobry panie redaktorze.
Dziękuję, że zgodził się pan z nami spotkać, bo rzadko pan udziela wywiadów. Jesteśmy zaszczyceni.
Dziękuję bardzo. No, stan zdrowia nie pozwala mi na zbyt częste występowanie publiczne.
Tym bardziej dziękujemy. Panie premierze, myśli pan o tamtym 4 czerwca? Czy dla pana to już jest rozdział zamknięty i to, co było 24 lata temu, już się nie liczy i nie warto do tego wracać?
Nie doceniłem pomysłowości Polaków
Ja myślę o tym dniu 4 czerwca w dwóch perspektywach. Przed czwartym czerwca 1992 roku był - 3 lata wcześniej - czwarty czerwca 1989 roku, który był rzeczywiście dniem ważnym. To był taki dzień, kiedy w ramach kontraktowych wyborów, które ja uważałem, że - prawdę powiedziawszy - są obelgą dla polskiego społeczeństwa i przyznaję - nie brałem w nich nawet udziału. Ale nie doceniłem pomysłowości Polaków.
Krótko mówiąc, Polacy pokazali komunistom czerwoną kartkę.
Trudno to traktować jako święto wolności. Chyba święto żałoby po wolności
Czerwona kartka z tak zwaną listą krajową, która w tym zakresie nie budziła żadnych wątpliwości. No, ale kontynuowanie teraz tego, jako święta wolności, jest absurdem. Przecież po prostu to jest dzień, który związany jest z ignorowaniem przez ówczesną stronę "Okrągłego Stołu" zamanifestowanej wtedy woli narodu. Trudno to traktować jako święto wolności. Chyba święto żałoby po wolności.
Uważa pan, że dziś nie powinniśmy obchodzić 4 czerwca jako dnia, w którym Polska się zmieniła?
Wie pan, można by było obchodzić, tylko po prostu trzeba by było temu nadać wyraźnie określony sens, ponieważ moim zdaniem w tym momencie nawiązuje się do tamtego zdarzenia, ale nawiązuje się przede wszystkim do wtedy woli Polaków. A nie do tego, co zrobiła z tą jasno oświadczoną wolą narodu ówczesna elita, której przedstawiciele zawarli porozumienie "Okrągłego stołu".
To te wybory były sukcesem Polaków czy nie, pana zdaniem?
Ja nie byłem zdecydowanym przeciwnikiem pertraktacji okrągłego stołu. Ja tylko od początku uważałem, że może siadamy do tych rozmów z komunistami o wiele za wcześnie
Wie pan, moja sytuacja, powiedzmy, jest może zbyt w tej sprawie specjalnie trudna. Ja nie byłem zdecydowanym przeciwnikiem pertraktacji okrągłego stołu. Ja tylko od początku uważałem, że może siadamy do tych rozmów z komunistami o wiele za wcześnie. Wiadomo, że sytuacja będzie się zmieniała. 4 czerwca jest dla mnie powiedzmy... Jeżeli to by było święto, to święto straconych okazji dla całego narodu.
Panie premierze, wrócę do pytania, od którego zacząłem naszą rozmowę: pana 4 czerwca, czyli rok ’92. Wraca pan do tamtych wydarzeń w Sejmie, czy już raczej zapomniał pan o wszystkim i nie chce wracać?
Trudno o tym zapomnieć. Był to niewątpliwie w moim życiu dzień, który ma jakieś znaczenie...
Co było, pana zdaniem, dzisiaj, po latach prawdziwym powodem, że musiał pan oddać władzę?
Niezgoda na rząd autentycznie reprezentujący interesy polskiego społeczeństwa przez ówczesną elitę post-PRL-u
Prawdziwym powodem była niezgoda na rząd autentycznie reprezentujący interesy polskiego społeczeństwa przez ówczesną elitę post-PRL-u, uzupełnioną wtedy już w znacznej mierze przez ludzi Solidarności, którzy zgodzili się na kontynuowanie porozumienia "Okrągłego Stołu". Mimo, że musieli sobie zdawać sprawę, że jest to sytuacja, w której nie mają akceptacji społecznej.
Panie premierze, politycy, kiedy pyta się ich o porażkę, bardzo często obwiniają innych. Nie widzi pan u siebie, w swoim rządzie pewnych działań, które spowodowały, że doszło do tego, do czego doszło 4 czerwca w Sejmie? Jednym słowem, widzi pan jakieś błędy, które u siebie w rządzie można by było znaleźć, czy nie?
W tamtych warunkach niewiele można było zrobić. Jeżeli ja widzę coś, co rzeczywiście może sprawiać wrażenie pewnego rodzaju manipulacji, tylko myślę znając człowieka, z którym to jest związane, że być może w tym zakresie jego działanie było działaniem człowieka najlepszej wiary. Tylko według własnych, trochę egzotycznych poglądów. Mówię tutaj o tym wniosku o przeprowadzenie natychmiastowej lustracji.
Czyli obwinia pan tutaj Antoniego Macierewicza? Czy może Janusza Korwin-Mikkego, który zbyt szybko wystąpił w Sejmie?
Ci, którzy wtedy głosowali przeciwko rządowi, mają ten moment w swoim życiu do politycznego rozliczenia. Do dzisiaj
Wie pan, no wniosek złożył jak wiadomo Korwin-Mikke. To, że on został uchwalony, to tylko dzięki temu, że część posłów, która była przeciwna temu zdecydowanie, wyszła z sali umożliwiając jego uchwalenie. Wtedy wszystko było w rękach głosujących posłów. Ci, którzy wtedy głosowali przeciwko rządowi, mają ten moment w swoim życiu do politycznego rozliczenia. Do dzisiaj.
Czyli nie było ratunku dla pana rządu wówczas? Tak to się musiało zakończyć?
Tak wtedy należało postąpić, jak proponowaliśmy, bo ja przypominam, że wniosek, który został skierowany razem z listą przedstawioną przez Antoniego Macierewicza to było stwierdzenie, że to, co my przedstawiamy nie jest w żadnym wypadku kompletną listą materiałów, które prawdopodobnie znajdują się w archiwach...
To inaczej pana spytam. Czasami mówi się tak, czy gdyby był pan wtedy mądrzejszy o dzisiejszą wiedzę, może postąpiłby pan w jakimś miejscu inaczej i historia też potoczyłaby się inaczej 4 czerwca 1992 roku?
Zmienić bieg historii w tym momencie mogli ci, którzy głosowali nad tym wnioskiem o obalenie rządu
Ja inaczej postąpić po prostu nie mogłem w tym warunkach. Zmienić bieg historii w tym momencie mogli ci, którzy głosowali nad tym wnioskiem o obalenie rządu. I oni ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało i za to, co się nie stało w wyniku odwołania tego rządu.
To ostatnie pytanie na koniec panie premierze: co pana zdaniem po latach wynika z tamtej nocnej zmiany? Jednym słowem, jaka lekcja dla dzisiejszej polityki jest do wyciągnięcia z tamtych wydarzeń w Sejmie i jak to wpływa dziś na politykę?
My dzisiaj, obawiam się, ciągle... Bieżący spór polityczny to jest ciągle próba odpowiedzi na to pytanie, którą ja wtedy sformułowałem w swoim wystąpieniu przed parlamentem, uzmysłowić posłom nad czym w istocie w tym momencie głosują. Że głosują odpowiadając na jedno pytanie. Na pytanie jak i właściwie czyja będzie Polska. I to pytanie stoi dzisiaj także przed tymi, którzy spróbują władzy i także przed tymi, którzy się tej władzy sprzeciwiają.
Pan zna odpowiedź na to pytanie?
Nie. Ja się na odpowiedź na to pytanie w tej chwili nie silę. Ja mogę tylko mieć nadzieję, jaka będzie odpowiedź i wynik, ale to w tej chwili problem zupełnie innego pokolenia. Ludzie tacy jak ja, którzy patrzą na przebieg dziejów z pozycji kogoś, kto musi się liczyć z bardzo szybkim przejściem na drugą stronę, już tylko powiedzmy jest czymś, co może stwarzać nadzieję, że to, co myśmy wtedy zaczęli będzie kontynuowane. A ja mam jakieś takie wewnętrzne przekonanie, że ta nadzieja - prędzej, czy później - musi się ziścić.