"Panie ministrze, proszę nas usłyszeć" - apelują w petycji do ministra zdrowia organizacje osób zmagających się z niedosłuchem. W ten sposób starają się o łatwiejszy dostęp do refundacji procesorów dźwięku do implantów słuchowych. W Polsce z takich implantów korzysta 10 tysięcy osób. Połowa z nich to dzieci i młodzież, dlatego petycję złożono właśnie dziś, w Dzień Dziecka.
Główny postulat autorów pisma to obowiązkowa, refundowana wymiana procesora dźwięku co 5 lat, tak jak jest w wielu innych krajach. Teraz o wymianę można starać się dopiero, gdy implant zaczyna się psuć.
Kolejki do wymiany rosną, jeżeli ktoś zapisuje się do kolejki, ma termin nawet na 2025 rok. Mogę podać przykład mojego syna, który używa procesora i gdyby musiał go wymienić, nie mógłby chodzić do pracy. Ta rehabilitacja przebiega bardzo dobrze, dzieci rozwijają się, chodzą do masowych przedszkoli i szkół. Dorośli ludzie studiują, pracują w swoich wymarzonych zawodach, zakładają rodziny. Procesory jednak wyczerpują się po około 5 latach. Dlatego tak zależy nam na automatycznej ich wymianie - podkreśla w rozmowie z RMF FM Aleksandra Włodarska vel. Głowacka, prezes Polskiej Fundacji Pomocy Dzieciom Niedosłyszącym "Echo".
Autorzy petycji podkreślają, że bez łatwiejszego dostępu do w pełni sprawnych urządzeń, jakimi są procesory dźwięku, pacjenci sami mogą sobie nie poradzić. Jeden implant na jedno ucho kosztuje 30 tysięcy złotych. Dzieci zostają odcięte od słyszenia, nie mogą uczęszczać do przedszkoli, szkół, bo przestają słyszeć w momencie, gdy procesory nie są wymieniane - dodaje prezes Fundacji "Echo".
O tę sprawę będziemy dopytywać Ministerstwo Zdrowia, które na początku tego roku zapowiedziało, że rozpoczęło analizę tego problemu oraz planuje prace nad rozwiązaniami systemowymi, które ułatwiłyby sytuację osób zmagających się z niedosłuchem.