Przed sądem w Białymstoku rozpoczął się proces lekarki z miejscowego centrum onkologii, oskarżonej o błąd w sztuce lekarskiej. Wg prokuratury, nie sprawdziła ona wyników badania krwi kobiety chorej na nowotwór i poddawanej chemioterapii, przez co pacjentka zmarła.
Biegły, powołany w śledztwie prokuratorskim, ocenił, że gdyby lekarka zapoznała się z ostatnimi wynikami morfologii, mogłaby wykryć powikłania i podjąć właściwie leczenie. Ponieważ tego nie zrobiła, prokuratura oskarżyła ją o narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Lekarka nie przyznaje się do zarzutu. Jak mówiła przed sądem, w dniu, w którym po raz ostatni badała pacjentkę, nie miała ona jeszcze przy sobie najnowszego badania morfologii. Potem także z wynikami chora się u niej nie pojawiła, bo okazało się, że została skierowana na zabieg chirurgiczny i chemioterapię przerwała.
Jak powiedziała oskarżona, badania morfologii ze złymi wynikami, wpięte do karty choroby, zobaczyła dopiero później, gdy od rodziny pacjentki dowiedziała się, że kobieta zmarła.