Co najmniej 100 tys. zł zarobili organizatorzy antysemickiego marszu w Kaliszu - poinformowali na konferencji prasowej przedstawiciele Porozumienia Jarosława Gowina. Skierowali oni we wtorek do kaliskiego Urzędu Skarbowego wniosek o skontrolowanie dochodów uzyskanych przez organizatorów marszu Wojciecha O. i Marcina O.
Zdaniem Mariusza Niżniowskiego, Szymona Furmana i Filipa Hermana z Porozumienia Jarosława Gowina organizatorzy antysemickiego marszu w Kaliszu zarobili co najmniej 100 tysięcy zł.
W czwartek, 11 listopada, w Kaliszu zorganizowano marsz, którego uczestnicy, wznosząc antysemickie hasła, przemaszerowali na Główny Rynek, gdzie spalili tekst Statutu Kaliskiego - przywileju tolerancyjnego dla Żydów wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r.
Według działaczy Porozumienia Jarosława Gowina podczas marszu była prowadzona działalność handlowa.
W masowej ilości sprzedawano koszulki, flagi, książki, płyty czy też dokumenty tożsamości obywatela II RP - powiedział Szymon Furman.
Oświadczył, że sprzedający nie wydawali kupującym paragonów, a towar nie był wprowadzany do kasy fiskalnej.
Jesteśmy świadkami, ponieważ sami zakupiliśmy koszulkę za 50 zł a z tego, co wiemy, zostało sprzedanych 1700 sztuk, co daje 85 tys. zł - powiedział Furman.
Do tego - jak poinformowali - należy doliczyć dochód ze sprzedanych flag po 120 zł za sztukę, czy dowodów po 200, 300 zł za sztukę.
W ofercie sprzedażowej były też płyty i książki - jak reklamowano - z podpisem ambasadora Rosji - powiedział Furman.
Autorzy wniosku poinformowali, że dokument złożyli "w trosce o dobro publiczne i żeby pokazać ludziom, jak duże pieniądze można zarabiać na ludzkiej naiwności".