Opolska mniejszość niemiecka chce wykorzystać kryminalne potknięcie tamtejszego SLD i obsadzić swoimi kandydatami stanowiska, na których nie sprawdzili się ludzie z Sojuszu. W areszcie na rozprawy sadowe czekają: wojewoda i przewodniczący rady miasta. Obaj są podejrzani o łapówkarstwo.
Lider Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców, poseł Henryk Kroll, wezwał, by stanowiska, na których nie sprawdzili się ludzie z SLD, obsadzić kandydatami z mniejszości niemieckiej.
Na Opolszczyźnie mamy garść ludzi, wywodzących się niestety z SLD, którzy już są już osobami oskarżonymi. To jest niepokojące i my proponujemy naszych ludzi. A nasi ludzie z pewnością nie są osobami podejrzanymi - mówił Kroll. Poseł stwierdził także, iż nie chce już, by jego ugrupowanie firmowało układ rządzący, w którym co jakiś czas wybuchają kolejne skandale. Niewykluczone więc, że lewicowo-niemiecka koalicja na Opolszczyźnie przejdzie do historii.
Wprawdzie wicemarszałek województwa Ryszard Galla (mniejszość niemiecka) wierzy w przetrwanie koalicji z SLD i zaznacza, że ta koalicja powinna mieć spokój i dobra atmosferę, aby móc dalej pracować.
Szef opolskiej lewicy poseł Andrzej Namysło uważa, że spory między koalicjantami nie powinny się rozgrywać za pośrednictwem mediów.
Najlepiej, aby każdy wymieniał swoich ludzi jeśli uważa, że są nieudolni i nie potrafią sprostać wymaganiom - mówi.
Dziś wieczorem obie zwaśnione strony mają zamiar wyjaśnić sobie wzajemne pretensje. Wicemarszałek uważa, że wszystko jest jeszcze do uzgodnienia.
15:45