Opiekunowie uczestników poniedziałkowej wyprawy do jaskini Studnisko na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej nie mieli uprawnień instruktorskich w zakresie taternictwa jaskiniowego i nie uczestniczyli w żadnych szkoleniach prowadzonych przez Polski Związek Alpinizmu. Oświadczenie w tej sprawie wydały zarząd związku i Komisja Taternictwa Jaskiniowego. Jak powiedział w rozmowie z RMF FM sekretarz generalny PZA Marek Wierzbowski, opiekunowie grupy nie musieli mieć jednak takich uprawnień. "W wyniku deregulacji dzisiaj może to już robić teoretycznie każdy" - wyjaśnił. W poniedziałek w jaskini zginęła 16-letnia dziewczyna, przygnieciona przez spadającą skałę.
Jak czytamy w oświadczeniu PZA, opiekunowie nie byli upoważnieni do prowadzenia i nadzoru nad zorganizowanymi grupami działającymi w jaskiniach.
Zgodnie z decyzją wojewody śląskiego, jaskinia Studnisko ze względu na okres ochronny nietoperzy dostępna jest wyłącznie od 1 września do 15 listopada. Jest to jaskinia, która wymaga znajomości specjalistycznych technik stosowanych w taternictwie jaskiniowym. Wejście do niej jest możliwe wyłącznie dla osób posiadających przygotowanie i uprawnienia do uprawiania taternictwa jaskiniowego oraz po uzgodnieniu z Regionalnym Konserwatorem Przyrody - napisano w oświadczeniu.
Wszelkie formy aktywności w jaskiniach nieudostępnionych dla ruchu turystycznego wymagają opieki ze strony osób doświadczonych, które są w stanie ocenić zagrożenia występujące w czasie pokonywania odcinków wymagających umiejętności stosowania technik linowych, jak również wszelkich innych, które stwarzają różnego rodzaju zagrożenia w czasie ich pokonywania - czytamy dalej.
Opiekunowie grupy, która weszła w poniedziałek do jaskini, zgodnie z obowiązującym prawem nie musieli mieć jednak uprawień instruktorskich. Do niedawna obowiązywała ustawa, która mówiła, że zajęcia zorganizowane w sporcie mogą prowadzić instruktorzy. Natomiast w wyniku deregulacji najpierw ograniczono ten zapis tylko do klubów, a potem całkowicie go wyrzucono, więc tak naprawdę dzisiaj już może to teoretycznie robić każdy - wyjaśnił w rozmowie z RMF FM sekretarz generalny PZA. Do tej pory kursy były państwowe, to były państwowe uprawnienia i albo my je robiliśmy albo AWF-y. Było jakieś sito, przypadkowe osoby nie były w stanie czegoś takiego skończyć. Z drugiej strony nie byliśmy tam i nie wiemy, co tam się do końca stało. Na pewno jednak nazywanie tych osób instruktorami jest raczej nadużyciem - dodał.
Wczoraj ustalono, że w programie wycieczki gimnazjalistów ze Świekatowa w woj. kujawsko-pomorskim nie było wejścia do jaskini Studnisko. Wykazała to kontrola przeprowadzona przez kuratorium.
Jaskinia została natomiast zamknięta do odwołania. Wstępu do niej zakazała policja, leśnicy i wojewódzki konserwator przyrody. Wejście zostało zastawione kratą. Według urzędników, cały czas istnieje w jaskini zagrożenie osuwania się skał.
We wtorek przesłuchano wszystkich uczestników wycieczki. Śledczy chcą także powołać biegłego zajmującego się bezpieczeństwem w czasie takich wypraw. Na razie nikt nie usłyszał w tej sprawie zarzutów.
Do wypadku w jaskini Studnisko, na terenie rezerwatu Sokole Góry, doszło w poniedziałek późnym wieczorem. Zginęła 16-latka. Dziewczyna została przygnieciona oberwanym fragmentem skały.
Przyjechała na Jurę Krakowsko-Częstochowską razem z około 40-osobową grupą. Weszła do jaskini w grupie siedmiorga gimnazjalistów i trzech opiekunów.