O wycieku bazy zasobów polskiego wojska informuje - powołując się na dwa niezależne źródła związane ze służbami specjalnymi - portal Onet. "Niektóre informacje są niezwykle cenne dla obcych wywiadów. Według naszego informatora, specjalisty od cyberbezpieczeństwa, bazę ściągali już użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin" - podkreśla. Resort obrony narodowej stwierdził, że nie wyciekły żadne tajne informacje. Jednocześnie przyznał, że Żandarmeria Wojskowa prowadzi postępowanie wyjaśniające, w jaki sposób wojskowe dane znalazły się na nieautoryzowanych serwerach.

REKLAMA

Według Onetu, wyciek bazy liczącej 1 757 390 zapisów nastąpił prawdopodobnie z Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Te informacje dot. zasobów polskiej armii miały pojawić się w sieci 9 stycznia.

Jakie konkretne informacje znalazły się w bazie, która wyciekła do sieci? "Każda pozycja, czyli zapis, to zgłoszone zapotrzebowanie każdej jednostki na sprzęt — od całych F-16, przez ciężką broń, jej części, amunicję do niej, części zamienne, po mundury, bieliznę, koce oraz sprzęt komputerowy, a nawet sztandary i dyplomy. Z ponad 1,7 mln ujawnionych zapisów wyłania się szczegółowy stan posiadania całej polskiej armii, a także jej braki w sprzęcie" - tłumaczy Onet. Jak dodaje, na tej podstawie można ustalić, czego brakuje polskiej armii albo jaki sprzęt jest niesprawny.

Według ustaleń Onetu, wyciek został namierzony przez wojskowe Narodowe Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni. Trwa ustalanie, jak te cenne dane trafiły do internetu i szacowanie strat.

Nie znam sprawy, ale gdyby tak było, to materiał jest wart ogromne pieniądze. Są to dane strategiczne, o które zabiega wywiad Rosji. Dają one podstawę do precyzyjnego szacowania, jaki jest stan materiałowy jednostek wojskowych, jakie mamy zapasy, które jednostki są traktowane priorytetowo, a bardziej ogólnie o tym, jaka jest zdolność obronna naszego kraju - mówi Onetowi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Takie dane mają szczególne znaczenie dla planowania operacji zaczepnych - dodaje.

Pytel podkreśla, że jeśli dane, które wyciekły, trafią np. w ręce Rosjan, mogą im posłużyć do weryfikacji wiarygodności osobowych źródeł informacji.

Cały materiał Onetu dostępny jest tutaj

MON odpowiada na informacje Onetu

Resort obrony narodowej początkowo informował, że analizuje sytuację, a później stwierdził, że nie wyciekły żadne tajne informacje. Jednocześnie przyznał, że Żandarmeria Wojskowa prowadzi postępowanie wyjaśniające, w jaki sposób wojskowe dane znalazły się na nieautoryzowanych serwerach.

W komunikacie podkreślono, że publikacja tych danych nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa ani funkcjonowania Sił Zbrojnych RP. "Publikacja indeksu nie nastąpiła w wyniku złamania zabezpieczeń systemów teleinformatycznych Wojska Polskiego. Służby badają w jaki sposób udostępniono te dane na nieautoryzowanych serwerach" - wyjaśniono.

Koalicja Obywatelska chce dymisji szefa MON

Do informacji Onetu odnieśli się na konferencji prasowej w Sejmie posłowie Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk i Czesław Mroczek, którzy zasiadają w sejmowej komisji obrony narodowej. Mroczek zauważył, że po ujawnieniu danych z wojska, "wszyscy, którzy chcą" wiedzą już, jaki mamy stopień gotowości, przygotowania, zdolności do prowadzenia akcji, przez to, że cała logistyka związana z utrzymaniem sprzętu i uzbrojenia jest już w pełni znana. To rzecz dramatyczna zupełnie. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić wszystkie szkody, które z tego wynikną - podkreślił poseł.

Będziemy domagać się, żeby rząd, minister obrony, wicepremier odpowiedzialny za bezpieczeństwo Jarosław Kaczyński, przekazali w parlamencie całej opinii publicznej, jakie środki zostały podjęte, by zminimalizować szkody wynikające z ujawnienia tych danych - zapowiedział Mroczek. Opinia publiczna musi się dowiedzieć, dlaczego mamy do czynienia po raz kolejny z taką nieodpowiedzialnością, z niekompetencją, która uderza w podstawy bezpieczeństwa naszego kraju - podkreślił.

Tomczyk zwracał uwagę na skalę wycieku, podkreślając, że chodzi o ponad 1,7 mln pozycji, które dotyczą najważniejszych tajemnic wojska polskiego. Zaznaczył, że specjaliści od cyberbezpieczeństwa wskazują, że bazy te "natychmiast zostały ściągnięte przez kilkanaście państw", w tym m.in. przez Rosję i Chiny". Dzisiaj najważniejsze tajemnice wojska polskiego zostały właściwie wrzucone do internetu - zauważył poseł KO. Jego zdaniem, "nikt do tej pory nie wywołał tak wielkich szkód jeżeli chodzi o bezpieczeństwa polskiego państwa, jak rząd PiS-u pod rządami Jarosława Kaczyńskiego, wicepremiera ds. bezpieczeństwa".

Zdaniem Tomczyka, szef MON Mariusz Błaszczak jest winny temu, co dzieje się w polskiej armii. Żądamy dymisji ministra Błaszczaka, bo do jej pory w historii Polski w ciągu ostatnich 30 lat, nic się takiego w Polsce nie zdarzyło - podkreślił poseł. Przypomniał, że kilka miesięcy temu doszło także do wycieku bazy z danymi osobowymi policjantów.