Od poniedziałkowego wieczoru trwają poszukiwania 3,5-letniego Kacpra, który zaginął w Nowogrodźcu na Dolnym Śląsku. Chłopiec poszedł z ojcem na działkę, około godziny 19:00 mężczyzna stracił syna z oczu. Jak ustalił reporter RMF FM Mateusz Czmiel, w chwili zaginięcia Kacpra jego ojciec był nietrzeźwy. Co więcej, mężczyzna był poszukiwany w innej sprawie, został przez policję zatrzymany.
#Dolnolskie: 50 policjantw, 30 straakw, 20 onierzy WOT, helikopter i dron z termowizj, petwonurkowie z sonarem oraz psy policyjne bior udzia w poszukiwaniu 3,5l. Kacpra, ktry zagin ok. 19 w Nowogrodcu. @RMF24pl pic.twitter.com/v4dy5XoBUP
MCzmielApril 27, 2020
Zaangażowanych jest ok. 150 funkcjonariuszy różnych służb. To nie tylko policja, ale też straż pożarna czy Wojska Obrony Terytorialnej - powiedziała reporterowi RMF FM Monika Kaleta z dolnośląskiej policji. Jak dodała, teren poszukiwań to ponad 340 ha. To obszar ogródków działkowych, rzeki, nabrzeża i pobliskie tereny kolejowe. Na razie nie natrafiono na żaden ślad chłopca.
Do akcji skierowano m.in. policyjny śmigłowiec i specjalną grupę z dronem, które za pomocą kamer termowizyjnych z powietrza patrolują obszar, na którym może znajdować się Kacper.
Z kolei grupa nurków wraz ze strażakami z łodzi przeszukuje z pomocą sonaru pobliską rzekę Kwisa.
Na pomoc ruszyły także grupy z psami tropiącymi i okoliczni mieszkańcy.
Rzecznik Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Bolesławcu mł. bryg. Piotr Pilarczyk, który uczestniczył w nocnych poszukiwaniach, przekazał, że Kwisa w rejonie Nowogrodźca jest niebezpieczna.
"To jest górski potok i wbrew pozorom ma w tym rejonie bardzo wartki i wysoki nurt. Dorosły człowiek z trudem może dać sobie w nim radę, natomiast dla 4-letniego dziecka jest za silny. Dziecko nie utrzyma się w nim na nogach" - mówił.
Wyjaśnił, że nurkowie i strażacy mają do przeszukania około pięciu kilometrów obu brzegów rzeki oraz jej nurtu aż do elektrowni w Parzycach, gdzie na Kwisie jest tama.
W momencie zaginięcia Kacper miał na sobie czarne spodnie bojówki, koszulkę w biało-czerwone paski z rysunkiem Myszki Miki i szare sportowe buty. Może mieć przy sobie rowerek biegowy.
Każdy, kto widział chłopca lub może mieć jakiekolwiek informacje nt. miejsca jego pobytu, proszony jest o kontakt z policją pod numerami telefonu: 75 6496 200 lub 75 6496 201.
Kacper poszedł wieczorem z ojcem na działkę, położoną przy ul. Lubańskiej, w pobliżu Kwisy. Kiedy zniknął, ojciec nie zadzwonił sam na policję - zrobiła to dopiero jego żona, która w tym czasie była w domu. Informacja o zaginięciu chłopca dotarła do policjantów około 19:00.
Jak ustalił reporter RMF FM, ojciec chłopca był w momencie zaginięcia syna pod wpływem alkoholu. Badanie alkomatem wykazało 0,7 promila alkoholu.
Co więcej, okazało się, że mężczyzna był poszukiwany.
"Ojciec dziecka został zatrzymany, ponieważ jest osobą poszukiwaną w związku z popełnionym przestępstwem przeciwko mieniu" - powiedziała Mateuszowi Czmielowi Anna Kublik-Rościszewska z bolesławieckiej policji.
Naszemu reporterowi udało się porozmawiać ze świadkiem, który widział wczoraj Kacpra i jego ojca na działce.
"Cały dzień byłem tutaj z żoną i dziećmi i widziałem: ojciec ciął tam drzewo, a dziecko sobie jeździło tutaj, w tą i z powrotem, na rowerku. No i po prostu... chwila, moment, ja też nie zauważyłem. On przejeżdżał tylko w tą i z powrotem, bardziej się nie oddalał" - opowiadał mężczyzna.
"Oby się okazało, że gdzieś się schował, (że jest) gdzieś na działce" - dodał.
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze wszczęła śledztwo ws. zaginięcia Kacpra. Chodzi o narażenie chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Jak jednak zaznaczył rzecznik jeleniogórskiej prokuratury prok. Tomasz Czułowski, to na razie postępowanie wyjaśniające w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.
"Jak wiadomo, dziecko przebywało z ojcem. Jednak na razie prowadzimy wstępne czynności wyjaśniające w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Nie postawiono nikomu zarzutów. Na tym etapie nie informujemy o szczegółach. Nic więcej nie mogę powiedzieć" - przekazał prok. Czułowski.