Pożar hali magazynowej w Wólce Kosowskiej koło Piaseczna został opanowany. Strażacy dogaszają zgliszcza budynku. Informację o pożarze dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Strażacy, którzy w szczytowym okresie akcji zgromadzili na miejscu 49 jednostek, stopniowo wycofują swoje wozy. Na miejscu zostało tylko kilka zastępów dogaszających pojedyncze zarzewia ognia.
Służby informują, że spłonęła połowa hali (5 tys. metrów kwadratowych), w której zawalił się dach. Druga część budynku ocalała. W spalonym magazynie znajdowało się dużo materiałów tekstylnych, które dokładnie sprawdzono. Specjalna grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego, która na bieżąco monitoruje stan powietrza w okolicy pożaru twierdzi, że życie mieszkańców nie jest zagrożone.
Z powodu pożaru policja wyłączyła z ruchu ulicę Nadrzeczną w Wólce Kosowskiej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Rzecznik komendy stołecznej Mariusz Mrozek poinformował, że przyczyny pożaru na razie nie są znane. Po zakończeniu akcji gaśniczej nad ich ustaleniem będą pracować biegli. Obecni na miejscu policjanci już zabezpieczyli zapis monitoringu z kamer ochrony budynków. Wiadomo już, że śledczy biorą pod uwagę zarówno celowe działania, jak i przypadkowe zaprószenie ognia, czy zwarcie instalacji elektrycznej.
Nieoficjalnie mówi się, że hala została podpalona w wyniku porachunków między kupcami. Nikt jednak nie komentuje tych pogłosek. Handlujący w Wólce Kosowskiej Azjaci stanowią hermetyczne środowisko, nie chcą rozmawiać z mediami, niechętnie dopuszczają do siebie ludzi z zewnątrz.
Dzisiejszy pożar to już kolejne tego typu zdarzenie w Wólce Kosowskiej. W maju 2011 roku pożar zajął 10 tysięcy metrów kwadratowych hali. Przez wiele godzin z ogniem walczyły 34 jednostki straży pożarnej z Warszawy i okolicznych powiatów.W sierpniu 2009 r. z pożarem hali w Wólce Kosowskiej przez 17 godzin walczyły 42 jednostki straży pożarnej. Spłonęło ok. 100 boksów, a straty sięgnęły milionów zł. Przyczyną wybuchu ognia było zwarcie instalacji elektrycznej.